– Aby przetrwać, musimy obecnie przyglądać się każdej wydawanej złotówce – mówi Anna Zaniewicz-Klimiuk, współwłaścicielka spółki Allnet, do której należy cukiernia Zaniewicz w Międzyrzecu Podlaskim. W ciągu ponad pięciu miesięcy tego roku sprzedaż firmy, która zatrudnia 22 osoby, spadła o mniej więcej jedną trzecią. – Na razie nie zdecydowaliśmy się na zwolnienie pracowników. Ale nie jest wykluczone, że będziemy do tego zmuszeni, jeżeli sytuacja się nie poprawi – przyznaje Zaniewicz-Klimiuk.
To właśnie najmniejsi producenci żywności najbardziej odczuwają skutki spowolnienia gospodarczego. Wywiadownia Dun and Bradstreet Poland policzyła, że w I kwartale 2010 r. 67 proc. firm zatrudniających nie więcej niż dziewięciu pracowników było w złej kondycji finansowej. W przypadku przedsiębiorstw, w których pracuje od dziesięciu do 50 osób, odsetek ten wynosił 60 proc.
Wynik dla całej branży spożywczej jest nieco lepszy, ale także nie nastraja optymistycznie. – Badanie przeprowadzone na ok. 5 tys. firm wykazało, że w I kwartale 2010 r. liczba będących w słabej i bardzo złej kondycji finansowej zwiększyła się o 3 pkt proc. w porównaniu z trzema ostatnimi miesiącami 2010 r. i wyniosła 58 proc. – mówi Tomasz Starzyk z Dun and Bradstreet.
Wśród firm, które najbardziej odczuwają pogorszenie sytuacji rynkowej, są producenci alkoholi. W I kwartale w bardzo złej kondycji było 42 proc. firm wytwarzających mocne trunki. Jedną z nich był Polmos Szczecin. Pod koniec maja sąd ogłosił jego likwidację.
Kłopoty mają także krajowi wytwórcy win. – Szczególnie mniejsze zakłady odczuwają skutki ubiegłorocznej podwyżki akcyzy oraz wzrostu kosztów produkcji – uważa Elżbieta Pawłowska, dyrektor Krajowej Rady Winiarstwa i Miodosytnictwa.