Jeszcze do niedawna Deutsche Bahn był oficjalnie zainteresowany sprowadzaniem towarów ze Wschodu przez Polskę. Powstała nawet rosyjsko-białorusko-niemiecko-polska spółka, której udziałowcami są narodowe koleje. Miała ona wspólnie organizować transport towarów, ale nie zaczęła działać do dzisiaj. Tą drogą miały m.in. trafiać ładunki z Dalekiego Wschodu na zachód Europy.
– Na razie trudno oszacować straty finansowe, jakie przyniesie to Polsce – mówi Marek Tarczyński, prezes Polskiej Izby Spedycji i Logistyki. – Euroterminal w Sławkowie, przez który miały przechodzić ładunki z Rosji na zachód Europy, nie osiągnął jeszcze swojego potencjału – dodaje. To do niego prowadzi szeroki tor z Rosji (europejski rozstaw szyn jest węższy niż ten na wschodzie). – Rok do roku liczba obsługiwanych przez nas kontenerów, które przybywają zza wschodniej granicy, wzrasta u nas o ok. 40 proc. – mówi Paweł Podsiadło, prezes Centrali Zaopatrzenia Hutnictwa, właściciela Euroterminalu. Obecnie terminal może w ciągu roku obsłużyć ok. 120 tys. kontenerów, docelowo przepustowość ma wzrosnąć dwukrotnie.
Rosną też przeładunki w portach. Od początku roku do gdańskiego portu trafiło ok. 50 – 60 tys. kontenerów z towarami z Szanghaju. Liczba przeładowywanych z miesiąca na miesiąc rośnie. Transport jednego drogą morską to koszt ok. 2,2 tys. dol. Tymczasem Władimir Jakunin, prezes Kolei Rosyjskiej, oznajmił niedawno, że koszt dowozu do terminalu w Wiedniu ma nie przekroczyć tysiąca dolarów. Transport koleją byłby więc dwukrotnie krótszy niż drogą morską.
Eksperci porównują obecną sytuację do budowy gazociągu na dnie Bałtyku. – Towary znowu będą omijać nasz kraj – mówi Marek Tarczyński.
– Nie możemy udawać, że inwestycja nie oddziałuje na naszą kolej. Nawet Niemcy czują zagrożenie, bo przewóz kontenera będzie bardzo tani. Dlatego chcą wejść w projekt i spółkę. Musimy zaproponować Rosjanom wspólny biznes przewozu towarów do Unii – mówi Adrian Furgalski, ekspert do spraw kolei.