Tym razem jednak żywa gotówka nie wystarczyła. Samochody w najbliższych miesiącach pojawią się na testach w innych europejskich miastach, w tym w Warszawie.
Pierwsze wnioski z londyńskich prób są ciekawe. Dobowy przebieg wynosił ponad 30 km (przy zasięgu samochodu ok. 150 km), a użytkownicy niemal nie korzystali z miejskiej sieci gniazdek elektrycznych. Samochodowe akumulatory ładowali w pracy lub w domu. – Burmistrz Londynu obiecał w najbliższych latach postawić 22 tys. publicznych gniazdek do ładowania aut, ale nie wiem, czy ktokolwiek będzie z nich korzystał – zastanawia się jeden z pracowników BMW.
Elektryczne samochody testują m.in. Renault, Nissan, Mercedes, Volkswagen i Mitsubishi. Elektryczny smart Mercedesa może być wyleasingowany w USA za ponad 550 dolarów na miesiąc. – Zainteresowanie jest znikome, bo oferta nie jest atrakcyjna – ocenia dziennikarz motoryzacyjny Matt Davies. Wszystkie testy mają przynieść producentom i władzom miejskim wiedzę na temat potrzeb użytkowników elektrycznych samochodów. Honda i Toyota uważają, że pośrednim modelem będzie hybryda, zapewniająca oszczędną jazdę w mieście i długi zasięg.
Nikt w przemyśle motoryzacyjnym nie ma wątpliwości, że auta elektryczne nadejdą. Branża samochodowa spodziewa się, że w nadchodzących dekadach klienci zostaną zmuszeni do zakupu droższych od obecnych elektrycznych modeli przez rosnące ceny paliw, rządy państw (za pomocą podatków ekologicznych) lub władze komunalne (które wprowadzają opłaty za wjazd do centrum miasta). W 2020 roku udział aut elektrycznych w całości sprzedaży może sięgnąć 15 procent, co oznacza, że klienci mogą kupić w jednym roku do dziesięciu mln takich samochodów. W wersji pesymistycznej zakupy nie przekroczą trzech mln aut. Chińczycy mają nadzieję na zdobycie dużego udziału w tym rynku. Rząd chiński przeznaczył blisko 2 mld euro na wsparcie swoich producentów i nabywców elektrycznych samochodów. Chińskie koncerny jak BYD, FAW, JAC przygotowują modele z napędem hybrydowym i akumulatorowym.
Volvo i BMW stawiają na elektryczny samochód przystosowany do jazdy w mieście. BMW przewiduje, że dzięki prowadzonym od dziesięciu lat pracom nad samochodami elektrycznymi, zachowa pozycję największego na świecie producenta aut klasy wyższej. – Wiemy, że klienci nie chcą 2-osobowego auta, więc za 3 lata wprowadzimy do sprzedaży 4-miejscowy MCV, od megacity vehicle – mówi szef projektu MCV Ulrich Kranz. BMW jest prawdopodobnie najbardziej spośród wszystkich koncernów samochodowych zaawansowane w przygotowaniu elektrycznego auta. Monachijski producent opracował technologię masowej produkcji lekkich karoserii z włókien węglowych. Dla zapewnienia stabilnych dostaw surowca, nawet został szóstym na świecie producentem włókien węglowych. Przygotowuje także własną produkcję silników elektrycznych i akumulatorów. Dzięki bardzo lekkiemu węglowemu nadwoziu masa elektrycznego auta będzie taka sama jak wersji z silnikiem spalinowym. Konstruktorzy umieścili akumulatory pod karoserią, a elektryczny silnik z tyłu. – Auto ma równy rozkład mas na osie, nisko umieszczony środek ciężkości i dzięki temu dobrze prowadzi się – tłumaczy kierownik techniczny projektu MCV Peter Renz.