6 września minął termin składania wniosków o dotacje na tzw. inwestycje początkowe w górnictwie (m.in. w nowe złoża) w kopalniach węgla kamiennego. Wpłynęło ponad 30 projektów. Zajmie się nimi specjalny zespół pod kierownictwem wiceminister Joanny Strzelec-Łobodzińskiej, listę najlepszych przedstawi szefowi resortu Waldemarowi Pawlakowi. Do podziału jest 400 mln zł, a wnioski opiewają na 650 mln zł. Kiedy środki trafią do kopalń? Na to pytanie Ministerstwo Gospodarki odpowiedzieć nie potrafi.

Jak ustaliliśmy, kopalniom nie podobały się zapisy umów, które resort przygotował dla firm. Umowy te mają być podpisane przed przekazaniem pieniędzy. – Umowy z proponowanymi przez resort zapisami, nawet jeśli dotacja zostałaby nam przyznana, nie podpiszemy – zapowiada jeden z szefów górniczej spółki. Spór dotyczy m.in. interpretacji zapisów w sprawie cen węgla. Z naszych informacji wynika, że resort zgodził się jednak wprowadzić do umów sformułowania odpowiadające kopalniom.

Z szacunków „Rz” wynika, że analiza projektów i wybór beneficjentów potrwa półtora miesiąca, więc szansa na to, że pieniądze trafią do kopalń przed listopadem, jest minimalna. A spółki węglowe muszą wydać dotacje do końca roku – inaczej pieniądze przepadną. Dlatego pomoc publiczna, na którą w tym roku po raz ostatni godzi się Bruksela, trafi głównie na refinansowanie rozpoczętych w tym roku prac.

W Polsce pracuje 30 kopalń węgla kamiennego wydobywających rocznie ok. 80 mln ton surowca. W tym roku spółki węglowe chcą wydać na wszystkie inwestycje łącznie ok. 3 mld zł.