[b]3.Punktyza lojalność[/b]
Nie warto wykorzystywać punktów zgromadzonych na kartach lojalnościowych do podwyższenia klasy przelotu. To bardzo kosztowny komfort. Np. żeby móc skorzystać z takiej opcji, kupując bilet na trasie Warszawa– Nowy Jork – Warszawa, musimy wydać na ten cel przynajmniej 5 tys. złotych plus 70 – 85 tys. punktów. Tymczasem za 80 tys. pkt plus przynajmniej 800 złotych (zależnie od lotniska) możemy kupić bilet nagrodowy w klasie biznes na tej samej trasie. Ale nie warto kupować za punkty biletów-nagród na trasach obsługiwanych tylko przez jednego przewoźnika, bo zazwyczaj zachowuje się on tam jak monopolista i sam ustala opłatę punktową. Na przykład Thai International na trasie Hongkong – Bangkok żąda 60 tys. pkt, podczas gdy taryfa programu Miles & More pokazuje 15 tys.
[b]4.Sprawdźmy co z bagażem[/b]
Tylko niewielu przewoźników nie wprowadziło restrykcyjnych zasad przewozu bagażu. Najczęściej w miejsce dotychczas przewożonych w cenie biletu dwóch walizek na trasach atlantyckich można przewieźć tylko jedną. Ostatnio do oferty przyjaźniejszej dla pasażerów wrócił SAS.
[b]5.Sprawdzajmy tanie linie[/b]
Kiedy decydujemy się na przelot przewoźnikiem niskokosztowym (niekoniecznie musi on być tani), trzeba bardzo dokładnie policzyć wszystkie dodatkowe opłaty, jakie wiążą się z tym przelotem i porównać z ceną biletu oferowanego przez tradycyjną linię. Pod uwagę trzeba również wziąć bilet na dojazd do lotniska. Linie niskokosztowe najczęściej korzystają z bardziej oddalonych, tanich lotnisk (Frankfurt/Hanh, Barcelona/Gerona, Wenecja/Bergamo). Do ceny biletu trzeba doliczyć też opłaty za bagaż, a jeśli zapomnieliśmy wydrukować kartę pokładową, także karę za jej brak. W Ryanair wynosi ona aż 40 funtów.