Choć rosyjski budżet nie dopina się ani w tym, ani w kolejnych latach, to rząd zdecydował się subsydiować największy koncern. W 2009 r. czysty zysk Gazpromu wyniósł prawie 25 mld dol.
W projekcie ustawy budżetowej na lata 2011-2013 (Rosja ma trzyletni cykl planowania budżetu) przewidziano subsydiowanie koncernu kwotą ok. 800 mln dol. Jak zapisano w projekcie, ta kwota ma Gazpromowi pokryć „różnicę między ceną zakupu gazu u operatora projektu Sachalin-2 a ustanowioną ceną gazu na wejściu do gazociągu Sachalin-Chabarowsk-Władywostok” czyli na rynek krajowy, gdzie ceny są kilka razy niższe od eksportowych.
Sprawa jest o tyle ciekawa, że operatorem wspomnianego Sachalina-2 jest spółka Sakhalin Energy, w której większość ma... Gazprom (50 proc. plus akcja). Pozostali akcjonariusze to Royal Dutch Shell (27,5 proc. minus akcja), Mitsui (12,5 proc.) i Mitsubishi (10 proc.). Sachalińskie złoża są bogate. Zasoby oceniane są na 150 mln t ropy i 0,5 mld m[sup]3[/sup] gazu.
W 2009 r. Gazprom dogadał się z Shell, że będzie odbierał połowę produkowanego przez spółkę gazu skroplonego. Za jaką cenę? Nie wiadomo. Gazprom liczył, że bazą surowcową dla dostaw na rynek krajowy będzie projekt Sachalin-1, ale od kilku lat nie może się porozumieć z głównym akcjonariuszem projektu — amerykańskim ExxonMobile. Amerykanie chcą gaz eksportować do Azji, ale monopol na eksport ma w Rosji Gazprom, który chce go kupować na rynek krajowy. I strony trwają w klinczu.
Gazociąg z Sachalina do Władywostoku ma liczyć 1350 km. Powstanie tu drugi zakład do produkcji gazu skroplonego, na potrzeby rynku azjatyckiego. Natomiast pierwsze dostawy gazu dla rosyjskiego dalekiego Wschodu mają ruszyć w przyszłym roku.