– Dostaliśmy odpowiedź z NWR o tym, jak będzie wspaniale, gdy nas przejmą – mówi Zdzisław Cichosz, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce z Bogdanki. – Nie oddamy kopalni, jesteśmy gotowi nawet do strajku, jeśli dojdzie do przejęcia. Jej świetna kondycja kosztowała nas zbyt wiele wyrzeczeń.
Na meczach Górnika Łęczna (klub piłkarski sponsorowany przez Bogdankę) po wezwaniu NWR padały stwierdzenia, że jeśli koncern Zdenka Bakali przejmie kopalnię, to „będzie drugi Budryk”. Ta kopalnia jest symbolem najdłuższego strajku górników w Polsce (46 dni protestu przeciw włączeniu do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, której częścią jest teraz Budryk).
– Gdy szliśmy na giełdę, był zapis gwarancji pracy na sześć lat. 600 osób (Bogdanka zatrudnia ok. 3,8 tys. – red.) ma umowy na czas określony, po przejęciu obawiamy się, że stracą pracę – mówi Cichosz. – Skarb Państwa sprzedał nas jak worek kartofli, a miał zostawić sobie więcej udziałów.
[wyimek]1,1 mld zł Skarb Państwa zarobił na sprzedaży udziałów Bogdanki[/wyimek]
– W dniu sprzedaży byliśmy w Bogdance i pamiętamy, jak cieszył załogę rosnący kurs akcji kopalni – ripostuje Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. – W wolnym kraju minister skarbu nie może zakazać wezwania, a takie głosy związków się pojawiły.