„Rz” w piątek jako pierwsza poinformowała, że towarzystwa emerytalne skupione w Izbie Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych (IGTE) planują kampanię społeczną. Jak przyznaje Ewa Lewicka, szefowa IGTE, nasza publikacja przyśpieszyła jej start. Strona internetowa www.obronemeryture.pl ruszyła już w sobotę. Na niej można się podpisać pod listem do premiera. W ten sposób fundusze zachęcają Polaków do obrony obecnego systemu emerytalnego. W poniedziałek pojawiły się spoty reklamowe i ogłoszenia w prasie.
– Chcemy uświadomić 15 mln członków OFE konsekwencje wdrożenia rządowych pomysłów – mówi Ewa Lewicka.
A te konsekwencje to m.in. możliwa niższa emerytura i brak dziedziczenia pieniędzy.
Rząd planuje obniżyć składkę, która trafia do OFE. Zamiast 7,3 proc. ma do nich trafić 2,3 proc. pensji. Ma do tego dojść już od tego roku, a docelowo od 2017 roku do OFE będzie transferowanych 3,5 proc. Więcej składki ma zaś trafić do ZUS, na nowe specjalne konto emerytalne. Izba policzyła wysokość emerytury dla osoby, która w tym roku zaczyna pracę, zarabia średnią krajową i oszczędza 40 lat. Gdyby nie zmieniać systemu emerytalnego, jej emerytura wyniosłaby 4,7 tys. zł miesięcznie. Jeśli zaś więcej pieniędzy będzie w ZUS na nowym koncie, a mniej w OFE, Polacy na tym stracą. Ich świadczenie będzie niższe o 300 – 600 zł miesięcznie w zależności od tego, jak będzie waloryzowane nowe konto w ZUS – czy stopą zwrotu z obligacji skarbowych czy nominalnym wzrostem PKB.
– Koszt naszej kampanii to 980 tys. zł. Dla porównania kampania „Nie róbmy polityki, budujmy drogi” kosztowała podatników 1,6 mln zł – mówi Lewicka. Jest to pierwsza kampania edukacyjna przeprowadzana przez branżę emerytalną. Ma trwać miesiąc. – Mamy świadomość, że ta kampania powinna wystartować wcześniej – przyznaje Lewicka.