Swój projekt, który ma poparcie pracodawców, związki zawodowe przedstawiły wiceminister gospodarki Joannie Strzelec-Łobodzińskiej. Resort ma przeanalizować pomysł.
– Może pani minister chciałaby nam pomóc, ale czuję, że nie bardzo może. PO myśli teraz bardziej o dziurze budżetowej i wyborach niż o nas – mówi „Rz” Dominik Kolorz, rzecznik górniczej „S”. Jednak zarówno on, jak i Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce, mają nadzieję, że podatek węglowy uda się jednak uchwalić.
– Chodzi o ponad 600 mln zł rocznie, co pozwoliłoby na wsparcie inwestycji kopalń – mówi Kolorz. Zwłaszcza że od tego roku UE nie godzi się na pomoc publiczną dla kopalń na inwestycje (w ubiegłym roku dostały one z budżetu 400 mln zł).
Jak łatwo się domyślić, odbiorcy węgla pomysłem nie są zachwyceni. Jeśli przyjdzie im płacić daninę, należy się spodziewać kolejnych wniosków do Urzędu Regulacji Energetyki w sprawie podwyższenia taryf.
– Energetycy płacą m.in. za czerwone lub zielone certyfikaty, co kończy się ok. 50 zł obciążenia rocznie w rachunku dla gospodarstwa domowego. Nasz projekt to ok. 20 zł więcej w ciągu roku dla takiego gospodarstwa – przekonuje Kolorz.