Wystarczyło kilka lat by Nitro Chem znalazł się na czele listy eksporterów polskiej broni. Materiały wybuchowe z bydgoskiej firmy trafiają na Zachód a także do Izraela i polskich sojuszników ze Wschodu. Ekspansja trwa: — Sprzedajemy 6 tys. ton trotylu rocznie i przymierzamy się do wzbogacenia oferty — mówi Tomasz Ptaszyński prezes Zakładów Chemicznych Nitro-Chem w Bydgoszczy.
W ostatnich latach wartość eksportu polskiej broni i technologii obronnych całej grupy Bumar skupiającej 25 spółek zbrojeniowych sięgała rocznie 600 — 700 mln zł. Nitro Chem, zatrudniający obecnie 372 pracowników w zeszły roku na zagranicznych dostawach trotylu i heksogenu utargował ponad 100 mln zł. — W ciągu dwóch ostatnich lat udało się nam podwoić przychody. Roczne obroty spółki przekraczają teraz 140 mln zł — nie kryje satysfakcji prezes firmy.
Światowa ekspansja polskiego trotylu zaczęła się po 2003 r od niewielkich dostaw do USA wymuszonych przez samolotowy offset. Plan kompensacyjny wykonano z nadwyżką a rząd skrupulatnie sprawdził opłacalność transakcji aranżowanej przez Lockheed Martin. — Dzięki offsetowi zarobiliśmy 14 milionów dolarów, ale co ważniejsze, zaistnieliśmy na szczególnie wymagającym, ogromnym rynku mówi prezes Ptaszyński.
Amerykanie już bez offsetowego przymusu zaczęli zamawiać w bydgoskiej firmie materiały wybuchowe. —Nitro-Chem zdobył zaufanie amerykańskiego potentata amunicyjnego ATK. Przekonała go jakość i pewność dostaw —twierdzi Sławomir Kułakowski prezes Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju.
Dwa lata temu bydgoska spółka podpisała z ATK czteroletni kontrakt wart ponad 55 mln dolarów. Dziś jest głównym dostawcą trotylu dla amerykańskiego giganta. Posypały się też kontrakty z Europy. Bydgoski trotyl do celów wojskowych i cywilnych kupują Francuzi, Szwedzi, Niemcy, Hiszpanie i Austriacy. Umowa z izraelskim Rafaelem, który w Nitrochemie zamawia heksogen zapewniła pomorskiej firmie kontakt z najwyższymi światowymi technologiami. — Teraz pracujemy nad nowymi generacjami materiałów tzw. mało wrażliwych, czyli bezpieczniejszych, odpornych na przypadkowe detonacje powodowane udarem mechanicznym — mówi Ptaszyński.