Trwa cicha walka między PKN Orlen i grupą Lotos o sprzedaż paliwa na Okęciu. Orlen jest współwłaścicielem (51 proc. udziałów) spółki Petrolot, utworzonej jeszcze w latach 90. przez PLL LOT i ówczesną Petrochemię Płock. Od początku firma ta ma wyłączność na dostawy paliwa do samolotów w Warszawie. Sytuacja może się zmienić w przyszłym roku.
Należąca do gdańskiej grupy paliwowej spółka Lotos Tank od kilku miesięcy przygotowuje się do rozpoczęcia działalności na Okęciu. Zarząd Lotosu liczy, że w przyszłym roku zacznie już sprzedawać tam paliwo. Gdyby ten plan się powiódł, monopol Petrolotu zostałby złamany.
W grudniu ubiegłego roku Lotos zawarł umowę z zarządcą Okęcia, spółką PPL, na dzierżawę gruntu, na którym ma powstać baza przeładunkowa (tak by paliwo z cystern kolejowych trafiło do zbiorników, a z nich do samochodów dostarczających paliwo na płytę lotniska).
Rzecznik PPL Radosław Żuk przekonuje, że nowy dostawca paliwa ma istotne znaczenie dla lotniska. – Od dawna linie lotnicze wskazywały na konieczność pojawienia się konkurencji, liczymy, że dzięki temu pojawi się więcej przewoźników – mówi. – A więcej linii lotniczych to większy wybór rejsów i de facto konkurencja, a zatem i szanse na obniżkę cen biletów. Koszty paliwa stanowią ok. 30 proc. opłaty za bilet.
W tle starań Lotosu o sprzedaż paliwa lotniczego w Warszawie jest dyskusja o jego cenie. Rzecznik PKN Orlen Tomasz Fill przekonuje, że paliwo Petrolotu nie jest droższe. – Wysokość marży Petrolotu względem wszystkich klientów wyliczana jest w oparciu o zgłoszone przez daną linię lotniczą zapotrzebowanie na paliwo na dany okres – tłumaczy. – Im więcej paliwa zakupi, tym niższa jest stosowana marża.