– W 2015 r. przynajmniej 30 proc. członków zarządów spółek powinny stanowić kobiety. Jesteśmy gotowi, począwszy od 21012 r., do podjęcia działań regulacyjnych – twierdzą Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, i Viviane Reding, unijna komisarz ds. sprawiedliwości, w opinii opublikowanej wczoraj w „Rz".
Na specjalnie zwołanym szczycie w Brukseli Viviane Reding zachęcała wczoraj przedstawicieli biznesu do zwiększenia liczby kobiet na czołowych stanowiskach. Samoregulacja czy regulacja – zastanawiali się uczestnicy spotkania. Zwolennikami samoregulacji są przedstawiciele największych polskich organizacji pracodawców. Małgorzata Krzysztoszek, ekspertka PKPP Lewiatan, twierdzi, że przydałyby się rekomendacje zachęcające firmy do zwiększenia udziału kobiet w zarządach, co powinno zwrócić ich uwagę na niewykorzystany potencjał pań. Tym bardziej że zarówno w Polsce, jak i w całej Europie widać dysproporcje między udziałem kobiet wśród osób z wyższym wykształceniem a niewielkim ich udziałem we władzach firm.
– Administracyjne równanie szans nie jest najlepszym rozwiązaniem – twierdzi Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. Według niego warto zachęcać kobiety do obejmowania stanowisk kierowniczych i stwarzać im warunki do podnoszenia kompetencji. Potrzebna jest też aktywna polityka rodzinna, która pozwoli kobietom pogodzić karierę z życiem rodzinnym, oraz zmiana mentalności mężczyzn.
Zdaniem Dominiki Staniewicz, ekspertki BCC, zmiana mentalna dokona się wraz ze zmianą pokoleniową we władzach firm. A zamiast parytetów w zarządach lepiej postawić na zmiany w systemie awansów, ocen i rekrutacji na stanowiska menedżerskie.
Jerzy Buzek i Viviane Reding „Kobiety do władz firm!" nr 49/2011 r., wtorek, 1 marca