Indeks żywności FAO (agenda ONZ do spraw żywności) jest najwyższy od czasu jego wprowadzenia, czyli od 21 lat. Powodem takiej sytuacji jest utrzymujący się od lipca ubiegłego roku wzrost cen zbóż, cukru i roślin oleistych – podstawowych produktów spożywczych.
Wydarzenia w Japonii spowodowały, że notowania na giełdach zaczęły spadać, ale tylko na chwilę. Analitycy podkreślają, że za wzrostem cen stoi nie tylko giełdowa gra na kontraktach, ale też realna sytuacja na światowym rynku, gdzie brakuje zbóż. – Popyt jest napędzany potężnymi zmianami w nawykach żywieniowych mieszkańców krajów wschodzących oraz wpływem produkcji etanolu, która pochłania 40 proc. amerykańskich zbiorów kukurydzy – ocenia Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka w Euler Hermes.
Jak podaje GUS, najbardziej w ciągu ostatniego roku zdrożały: owies – o 181 proc., żyto – o 139 proc., i pszenica – o 96 proc. Za ziemniaki na targowiskach trzeba zapłacić o 46 proc. więcej niż w lutym 2010 r. W Polsce uprawy warzyw zostały częściowo zniszczone przez powódź, podobnie zresztą jak plantacje buraka cukrowego.
Na światowych rynkach z powodu wojny w Wybrzeżu Kości Słoniowej zdrożało kakao, a bawełna osiągnęła notowania nieznane od czasu wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych. Wszystko z powodu rosnącej produkcji odzieży przy niskich zbiorach bawełny. – W tym roku, podobnie jak w 2010, znaczny wpływ na światową sytuację gospodarczą będą miały warunki pogodowe. Z powodu suszy w Nowej Zelandii już zwiększyło się zapotrzebowanie na produkty mleczne. Z kolei susza w Chinach może istotnie wpłynąć na wyższy popyt na ziarno i wywindować ceny zbóż – ocenia Vladas Bagavicius, prezes rolniczej firmy Agrowill.
Wzrost cen mleka w proszku jest już widoczny na światowych rynkach. Zdaniem ekspertów teraz będzie drożało mięso z powodu drogich pasz, a zwłaszcza braku kukurydzy na rynku. – Przypatrując się rynkowi zbóż na świecie, możemy stwierdzić, że ceny nie będą niższe, a zapasy będą się stopniowo wyczerpywać. Już teraz na świecie jest o 62 mln ton zboża mniej niż rok temu – dodaje Bagavicius.