Ekonomiści podkreślają, że w dzisiejszym niespokojnym świecie, przy trwającym konflikcie na Bliskim Wschodzie i w Ameryce Północnej, załamaniu gospodarki japońskiej i kryzysie zadłużeniowym w strefie euro, który właśnie wchodzi w kolejną fazę, frank jest jedyną bezpieczną przystanią dla inwestorów. Wygrywa nawet ze złotem, które zawsze wydawało się pewną lokatą na niespokojne czasy.
– Na świecie wiele jest wątpliwości co do przyszłego kursu dolara i euro. Wiadomo także, że notowania japońskiego jena będą się wahały, bo zawsze może tam dojść do kolejnej interwencji. W tej sytuacji frank wydaje się najlepszą walutą dla inwestorów – mówi „Rz" Audrey Childe Freeman z JP Morgan Chase.
Tracą eksporterzy
Szwajcarzy patrzą z niedowierzaniem, co się dzieje z ich walutą. Bo z jednej strony rzeczywiście tanieje import i zagraniczne podróże, ale szwajcarski eksport z każdym wzrostem notowań staje się coraz mniej konkurencyjny. Prezes banku centralnego Szwajcarii Phillip Hildebrand mówi już o poważnym ryzyku, jakim jest dla gospodarki tak silna waluta. Jego zdaniem Szwajcaria przestaje już zyskiwać na tym, że ma opinię stabilnego i neutralnego kraju z najwyższą na świecie wartością dodaną eksportu (połowa PKB Szwajcarii to właśnie eksport). Według prognoz dynamika PKB Szwajcarii ma wynieść w tym roku tylko 1,5 proc.
1,5 proc. wzrośnie w 2011 roku PKB Szwajcarii
W drastycznym tempie spada także nadwyżka na rachunku bieżącym. W roku 2010 wynosiła ona jeszcze 15,33 proc. PKB, a w tym prognozy mówią o ok. 10 proc. Bank centralny próbował już obniżyć kurs interwencjami na rynku walutowym, ale zniżka kursu była tylko chwilowa.