Ich misje mają pełne poparcie rządu w Pekinie. Do Polski raczej nie przyjadą, ponieważ szukają słynnych marek ze Starego Kontynentu.
Chińczykom udało się już kilka takich transakcji, m.in. przejęcie Volvo przez Zhejiang Geely Holding Group, wykupienie 35 proc. udziałów w Saabie przez Pangda czy 37 proc. produkującego komputery i elektronikę użytkową niemieckiego Mediona przez Lenovo. W 118 dużych firmach europejskich chińskie przedsiębiorstwa mają już pakiety kontrolne akcji. Według danych brytyjskiej firmy konsultingowej Dealogic Chińczycy są też właścicielami ponad 100 mniejszych firm w Europie.
Inwestycje z Chin nie zawsze są w Europie mile widziane. Kiedy chiński Bright Foods złożył ofertę na kupno 50-proc. udziału należącego do Sodiaal – spółdzielni francuskich rolników – producenta jogurtów Yoplait, Francuzi wybrali wartą 1,1 mld dol. propozycję amerykańskiego General Mills. I to mimo że chińska oferta była wyższa. Minister rolnictwa Francji Bruno Le Maire powiedział wtedy, że dla francuskiego rządu priorytetem jest ochrona miejsc pracy i przyszłość przemysłu mleczarskiego.
Bright Foods nie poddaje się. W wywiadzie dla "Shanghai Daily" prezes firmy Cao Shumin powiedział: "Nie zmienimy naszych planów ekspansji poza granice Chin. Nadal zamierzamy kupić 2 – 3 wiodących producentów żywności w Europie". I nie ukrywa, że marzyłoby mu się np. przejęcie któregoś ze słynnych belgijskich producentów czekoladek. – Ale to byłoby bardzo trudne – przyznaje.