Rafamet zarzucał Kredyt Bankowi, że narzucona przez niego struktura opcyjna stała w sprzeczności z zabezpieczającą funkcją tego typu transakcji. W konsekwencji Rafamet stracił 12,3 mln zł i wypłaty tej kwoty wraz z odsetkami domagał się od banku. – Sąd nie podzielił naszego stanowiska. Po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku złożymy apelację – zapowiada E. Longin Wons, prezes Rafametu.
Rafamet to jedna z wielu firm, które ucierpiały na opcjach walutowych zawieranych tuż przed kryzysem walutowym. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w 2008 roku zaangażowanych w opcje było 99 giełdowych spółek, w tym przede wszystkim eksporterzy. Wiele z nich zawierało jednak umowy opcyjnie spekulacyjne (np. na kwoty przekraczające wpływy z eksportu) albo bez odpowiedniego zabezpieczenia – i to te firmy straciły najwięcej, gdy polska złotówka gwałtownie spadła w związku z kryzysem finansowym nasilonym po upadku banku Lehman Brothers w 2008 r.
Sposobów spółek na radzenie sobie z wielomilionowymi długami wobec banków było wiele: część firm szła na ugody z bankami (np. Odlewnie Polskie czy producent mebli Paged), inne kierowały sprawy do sądu, żądając unieważnienia transakcji. – Z mojej wiedzy wynika, że nie zdarzyło się jeszcze, by w podobnych sprawach sąd kiedykolwiek uznał słuszność zarzutów kierowanych wobec banków. Świadczy to o tym, że banki nieodpowiedzialnie zawierały transakcje. Natomiast władzom firm zabrakło właściwej oceny sytuacji i muszą teraz ponieść tego konsekwencje – twierdzi Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Niektórym firmom udało się jednak stoczyć zwycięskie sądowe batalie, ale decydowały o tym formalne błędy banków, np. brak podpisu czy zbyt późne uruchomienie procedury odwoławczej. Tak było w przypadku producenta masztów Alumast, który wygrał już jedną sprawę przeciw DZ Bankowi. Sprawa nie jest jednak ostatecznie rozstrzygnięta.