Tim Cook, następca Steve'a Jobsa na stanowisku szefa Apple'a, pokazał wczoraj od dawna zapowiadaną nową wersję najsłynniejszego smartfona na świecie. Urządzenie oznaczone jest symbolem 4S, a nie 5, jak spodziewali się specjaliści.
To sugeruje, że nowy iPhone nie wywoła rewolucji na rynku na miarę tej sprowokowanej przez pierwszą wersję telefonu Apple'a. Zmiany w samym urządzeniu wyglądają raczej na kosmetyczne, co rozczarowało inwestorów: kurs akcji Apple'a w ciągu kilkunastu minut od ogłoszenia tej informacji spadł o 4 proc. Nowy smartfon ma być dwa razy szybszy niż jego poprzednik, ma też lepiej sobie radzić z zasięgiem sieci i mieć mocniejszą baterię.
Duże wrażenie robi włączenie do systemu iPhone'a 4S aplikacji Siri pomagającej w robieniu notatek głosowych i... odpowiadającej na pytania użytkownika. To wirtualny asystent będący w gruncie rzeczy namiastką sztucznej inteligencji. Jego twórcę, firmę Siri, Apple kupił za 200 mln dol. i zaprzągł do udoskonalenia programu, który pozwala własnym głosem (na razie w trzech językach: angielskim, niemieckim i francuskim) zapytać telefon np. o rozkład lotów czy położenie najbliższego baru. Program poszuka najdogodniejszych rozwiązań. Podobna aplikacja działa już w telefonach z konkurencyjnym systemem Android. U Apple'a ma się stać nie tyle technologiczną ciekawostką, ile codziennym narzędziem mogącym konkurować z wyszukiwaniem tekstowym Google'a.
Sukces z jabłkiem w tle
Pierwszy iPhone ukazał się na rynku w 2007 roku, diametralnie zmieniając wygląd telefonu i sposób korzystania z tego urządzenia. Apple postawił na elegancki minimalizm formy, którego kwintesencją stał się słynny pojedynczy przycisk na obudowie telefonu. Ta prostota początkowo traktowana była przez analityków rynku z przymrużeniem oka. Po kilku latach okazało się jednak, że z wywrotowych pomysłów Apple'a pełnymi garściami czerpie cała branża mobilna.
– Za sukcesem Apple'a w dużym stopniu stoi kultowość jego urządzeń podbudowana świetnym designem – mówi Tomasz Kulisiewicz, analityk w firmie Audytel. – Jest to zasługą samego Steve'a Jobsa, który wręcz obsesyjnie dbał o wygląd tych urządzeń, i innowacyjność interfejsów użytkownika.