Ropa nie stanieje. Nawet w sytuacji poważnego spowolnienia gospodarczego nie powtórzy się scenariusz z lat 2008 – 2009, kiedy kryzysowy spadek światowego PKB zdusił ceny surowca – wynika z raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej oraz prognozy kartelu eksporterów ropy OPEC. Z raportu wynika, że w 2015 r. cena surowca może sięgnąć 150 dol. za baryłkę. Zdaniem Fatiha Birola, głównego ekonomisty MAE, ceny mogą być jeszcze wyższe, jeśli – co bardzo prawdopodobne – nowe władze w krajach Afryki Północnej zdecydują, że nie będą zwiększały wydobycia, i wybiorą model gospodarki, który nie będzie oparty głównie na sektorze naftowym.
Według ostatniej prognozy OPEC w tym roku popyt na ropę naftową wzrośnie do 87,8 mln baryłek dziennie oraz do 89,1 mln w 2012. Ale już na rok 2015 OPEC światowy popyt szacuje na 92,9 mln baryłek. Więcej ropy będą potrzebować przede wszystkim Chiny, gdzie wzrost gospodarczy w 2012 wyniesie 9 proc., a w 2012 – 8,5 proc. Znaczącym importerem ropy są też Indie, gdzie PKB wzrośnie w tym roku o 7,6 proc.
Prognoza dotycząca wysokich notowań ropy w najbliższych miesiącach i latach to zła wiadomość dla polskich kierowców. Oznacza to, że wysokie ceny paliwa na naszych stacjach się utrzymają. Jedyna nadzieja to umocnienie kursu złotego wobec dolara; gdyby tak się stało – paliwo może minimalnie stanieć. W ciągu ostatniego roku, gdy baryłka ropy zdrożała z ponad 80 do 110 dol., a dolar z ok. 3 do 3,3 zł, cena benzyny wzrosła w sprzedaży detalicznej o prawie 80 groszy na litrze, a oleju napędowego – o złotych.
Dla polskich rafinerii droga ropa, której koszt podnosi niski kurs złotego, oznacza wyższe koszty własne, bo zarówno Orlen, jak i Lotos wykorzystują w ponad 90 proc. surowiec z importu. Dla ich wyników istotne znaczenie będzie mieć przede wszystkim opłacalność rafinerii, czyli produkcji paliwa – podstawowej działalności, jaką prowadzą. A ta jest w tym roku wyjątkowo kiepska, bo marże rafineryjne są na coraz niższym poziomie.
– Dla nas najważniejsze jest, by nie było skokowego wzrostu cen ropy i kursu dolara, jak to miało miejsce w poprzednim kwartale i negatywnie wpłynęło na wyniki – mówi „Rz" prezes Lotosu Paweł Olechnowicz. – Nie wydaje się nam jednak, by już za pięć lat baryłka kosztowała 150 dol. – dodaje.