Z problemem takim spotyka się także co czwarty mieszkaniec wsi. Największe korki w Polsce są w Warszawie i Wrocławiu, w dalszej kolejności znalazły się Poznań, Łódź i Kraków. W Europie wygrywa pod tym względem Bruksela, ale w czołówce znalazły się cztery miasta z Wysp Brytyjskich: Londyn, Edynburg, Dublin i Belfast.
25 proc. mieszkańców wsi także codziennie styka się z utrudnieniami na drodze. Jeśli przyjrzymy się całej Polsce, to średnio 37 proc. kierowców stoi w korkach codziennie a 64 proc. przynajmniej raz w tygodniu.
Tylko w wyniku korków 66 proc. kierowców wydaje coraz więcej na paliwo, 22 proc. osób spóźnia się do pracy, w opinii 13 proc. z powodu korków samochody stają się bardziej awaryjne, 10 proc. osób musi zrezygnować z codziennego transportu swoim samochodem, 7 proc. chodzi piechotą, a 5 proc. łamie przepisy drogowe.
- Korki i roboty drogowe mogą także wpływać na liczbę wypadków i w konsekwencji na szkodowość ubezpieczeniową. Choć w korku nie możemy rozwinąć niebezpiecznej prędkości, która będzie przyczyną wypadku, to stajemy się bardziej zestresowani, co wpływa na nasze nerwowe zachowanie na drodze i pośpiech podczas dalszej jazdy – mówi Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji.
Z powodu korków i robót drogowych w dużych miastach co siódma osoba spędza w samochodzie codziennie ponad godzinę dłużej. W całej Polsce tylko 7 proc. zmotoryzowanych nie napotyka na utrudnienia drogowe w ogóle.