Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się, jak kopalnie węgla kamiennego radzą sobie z problemem usuwania szkód górniczych powstałych w wyniku ich działalności. Kontrolą objęto siedem kopalń oraz inne górnicze jednostki. W poniedziałek Izba opublikowała jej wyniki, z reguły oceniając kontrolowaną działalność pozytywnie. Z raportu wynika jednak, że dwie kopalnie nie chroniły właściwie powierzchni przed skutkami prowadzonej pod ziemią eksploatacji węgla.
Chodzi o działającą w Gliwicach i Zabrzu kopalnię Sośnica-Makoszowy oraz kopalnię Bobrek-Centrum w Bytomiu. Ten drugi zakład odpowiada m.in. za szkody w bytomskiej dzielnicy Karb, gdzie z powodu działalności górniczej walą się domy. Od ubiegłego roku trzeba było wykwaterować z nich kilkaset osób.
NIK uznała za nielegalne, bo sprzeczne z koncesjami i stworzone z naruszeniem procedur, niektóre zapisy zawarte w projektach zagospodarowania złoża i planach ruchu dwóch kopalń. Także wewnętrzne regulacje jednej ze spółek, dotyczące sposobu postępowania przy naprawie szkód górniczych, były - według Izby - sprzeczne z prawem.
Chodzi m.in. o zasady eksploatacji węgla pod Bytomiem. Inspektorzy NIK uznali, że bytomska kopalnia wprowadziła do swoich planów zapisy zezwalające na eksploatację z dopuszczeniem trzeciej kategorii wpływów na powierzchnię (w pięciostopniowej skali), choć było to niezgodne z koncesją na wydobycie, gdzie mowa była o drugiej kategorii. Tym samym - według NIK - nielegalnie zmieniono kategorię wpływów eksploatacji na powierzchnię na danym terenie.
Kopalnia Sośnica-Makoszowy miała natomiast - według Izby - naruszyć warunki koncesji, ponieważ przekroczone zostały maksymalne wielkości osiadania terenu, głównie w gminie Gierałtowice, gdzie osiadł on nawet o 20 m. Według inspektorów Kompania już na etapie projektowania zakładała, że zakładane wielkości osiadania mogą zostać przekroczone.