Maleje liczba sprowadzanych do Polski używanych aut. Co prawda, w lipcu prywatni importerzy wwieźli do kraju 60,2 tys. samochodów, o prawie 6 tys. więcej niż miesiąc wcześniej, ale porównania z ubiegłym rokiem wyglądają bardzo kiepsko. Według Służby Celnej, od stycznia do końca lipca z zagranicy sprowadzono prawie 383,5 tys. samochodów. W tym samym okresie rok wcześniej – prawie 404 tys. W niedługim czasie rynek może się skurczyć jeszcze bardziej, bo złoty zaczął gwałtownie tracić na wartości. Dla samych importerów problemem jest także dostępność aut za granicą – podaż jest mniejsza, bo i tam samochody – z uwagi na kryzys – eksploatowane są dłużej.

Coraz bardziej niekorzystnie przestawia się także struktura wieku: 47,5 proc. pojazdów ma więcej niż 10 lat. 45,1 proc. – od 4 do 10 lat. Zaledwie 7,4 proc., czyli 28,5 tys. samochodów liczyło sobie mniej niż 4 lata. Ma to odzwierciedlenie w serwisach internetowych, które stają się coraz ważniejszym kanałem sprzedaży używanych samochodów. O ile jeszcze w pierwszym półroczu 2011 średni wiek samochodów wystawianych do sprzedaży za pośrednictwem serwisu otoMoto wynosił 8,5 roku, teraz wydłużył się do 10,5 roku. To widoczny efekt kryzysu: kupujący szukają samochodów tańszych, a więc starszych. Powodem są wysokie koszty bieżącego utrzymania, rosnące koszty eksploatacji aut związane z cenami paliw, obciążenia kredytowe czy też ryzyko utraty pracy. Nic dziwnego, że średnie ceny na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy spadły o blisko jedną dziesiątą. Według otoMoto, przed rokiem było to 26,2 tys. zł. Teraz 23,7 tys. zł.

Według Instytutu Samar, z 15 najczęściej sprowadzonych do Polski marek, zaledwie 4 zdołały w ciągu siedmiu miesięcy poprawić ubiegłoroczny wynik. Najbardziej popularnym autem w prywatnym imporcie jest Volkswagen, za nim Opel, a następnie Renault.