Popyt na praktyków
Piosenkarzy i aktorów wśród krajowych prelegentów brak. – Polscy klienci są bardziej nastawieni na wiedzę merytoryczną. Chcą zapraszać ludzi, za którymi stoi wiedza i doświadczenie, o których wiadomo, że są sprawdzonymi prelegentami i ich wiedza przyniesie wymierne korzyści zapraszającej firmie. Najchętniej – znane nazwiska z dziedziny ekonomii, z branży nowych technologii, podróżników – mówi Agnieszka Masiarz.
Jak już mówiłem
Polskich „speakerów" biuro ma w swej bazie około 200. – Grono mówców w Polsce nie jest niestety tak duże jak w Wielkiej Brytanii czy w USA. Na wagę złota są ci, którzy mają odpowiednie doświadczenie, staż, wiedzę, a jeszcze chcą i potrafią je przekazać – ubolewa Agnieszka Masiarz. Według niej jest spory popyt na znanych sportowców, podróżników, którzy inspirują swych słuchaczy, opowiadając o tym, jak prowadzą zespół do sukcesu i pokonują trudności.
Klienci pytają też o cenionych praktyków rodzimego biznesu, ale tych trudno namówić na prelekcje. Najwyraźniej nie kuszą ich stawki, które w przypadku polskich prelegentów wynoszą od 8 do 30 tys. zł za występ. Autorytety z Zachodu to zwykle honoraria rzędu 7–20 tys. euro, a w przypadku np. byłych czołowych polityków czy światowej czołówki sportowców rosną do kilkuset tysięcy euro. Cena zależy nie tylko od nazwiska prelegenta, ale też od konwencji imprezy oraz zakresu aktywności mówcy – czy jest to wykład, czy udział w panelu i czy potem gość uczestniczy też w mniej formalnej części imprezy, np. w kolacji.
Godziny przygotowań
Obok rynku przemawiających osobistości w Polsce rozwija się też biznes profesjonalnych mówców, którzy swoją markę budują właśnie w wystąpieniach. – Ci najlepsi też z czasem stają się celebrytami – twierdzi Jerzy Zientkowski, wiceprezes Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców, które liczy na razie kilkanaście osób i promuje sztukę publicznego przemawiania m.in. podczas Festiwalu Inspiracji. Amatorzy ćwiczą umiejętności w klubach Toastmasters. Idea klubów pochodzi z USA, gdzie z przemawiania utrzymują się tysiące osób. U nas większość członków SPM ma dodatkowe źródła dochodów. Zwykle prowadzą firmy doradczo-szkoleniowe, sesje coachingu. – Jestem wyjątkiem – przyznaje Jerzy Zientkowski, który przed ponad rokiem postanowił żyć tylko z przemawiania. Przyznaje, że po latach na stanowisku menedżera IT w dużej firmie logistycznej nie jest to finansowy awans. Wprawdzie honoraria, które zwykle zaczynają się od 5 tysięcy za wystąpienie, wydają się spore, ale godzinna prelekcja to wiele godzin przygotowania.
Profesjonalnych mówców Jerzy Zientkowski dzieli na biznesowych i inspirujących. Ci drudzy, niezależnie od branży, motywują do zmian, pierwsi zaś to ludzie z praktyką zawodową w danej dziedzinie, którzy zwykle ograniczają się do związanej z nią tematyki. To się jednak powoli zmienia. – Firmy zaczynają wynajmować profesjonalistów, którzy zapewnią odpowiedni poziom oferowanych prezentacji, co potem przekłada się na większą liczbę klientów – wyjaśnia Zientkowski, który przemawia nie tylko na imprezach logistycznych, ale i na spotkaniach prawników czy finansistów.
Wyskoczyć z butów
Mówcy inspirujący – jak mówi skromnie jeden z nich – sprawiają, że ludzie na sali wyskakują z butów. To ich firmy zapraszają, gdy wprowadzają nową strategie, restrukturyzują, a potem integrują łączące się firmy albo chcą po prostu dopieścić klientów, fundując im występ autorytetu, który zachęci do pracy nad sobą. Tu też liczą się specjalizacje. – Dobry prelegent musi mieć nie tylko techniczne umiejętności przemawiania, ale i profesjonalne kompetencje – twierdzi Robert Krool, który od kilkunastu lat specjalizuje się w wystąpieniach o zarządzaniu zmianą, restrukturyzacji i przywództwie. Przeciętnie ma jedną – dwie imprezy w tygodniu – zamknięte, czyli dla wybranych inwestorów czy kluczowych klientów firm.