Elementy tarczy, której budowa pochłonie kilkanaście miliardów złotych będą zamawiane począwszy od 2014 roku w drodze otwartych przetargów. Armia nie przewiduje specjalnych preferencji dla krajowych firm, bo nawet największa z nich , jak zbrojeniowa grupa Bumar, nie dysponuje technologiami pozwalającymi budować skuteczną broń np. przeciwrakietową.
- Jeśli zdecydujemy się rakietowy oręż zamówić u czołowych producentów: w europejskiej korporacji MBDA, amerykańskim Raytheonie, norweskim Kongsbergu czy izraelskim Rafaelu powinniśmy zagwarantować polskim firmom dostęp do ich technologii lub przynajmniej możliwość przemysłowej, biznesowej współpracy - mówi Tadeusz Wróbel ekspert „Polski Zbrojnej".
W tym tygodniu rząd zaakceptował plan prezydenta Bronisława Komorowskiego o stworzeniu mechanizmu finansowania nowych systemów obrony polskiego nieba. W środę scenariusz potwierdziła Rada Bezpieczeństwa Narodowego.
Plan finansowy
Duża część pieniędzy na wielomiliardowe inwestycje będzie zagwarantowana ustawowo - mają pochodzić z corocznych nadwyżek, jakie budżetowi MON przysporzy wzrost gospodarczy kraju. Od 2001 roku wydatki na obronność reguluje prawny zapis - to nie mniej niż 1,95 proc wartości PKB. Dzięki tej, unikalnej w krajach NATO, ustawowej kotwicy, w ciągu minionej dekady nakłady na modernizację sił zbrojnych wzrosły dwukrotnie. W tym roku tylko wydatki majątkowe MON, przekroczą ogromną sumę 6,5 mld zł. Prezydent i rząd zakładają, że nawet zapowiadane, gospodarcze spowolnienie nie ograniczy drastycznie obronnych funduszów. Ale to nie jedyne źródło finansowania budowy kosztownej, powietrznej tarczy. Ośrodek prezydencki zwraca uwagę, że pieniądze pochodzić będą również z oszczędności. W 2014 roku wycofamy się z operacji afgańskiej, która do tej pory, według najnowszych szacunków MON, kosztowała budżet 5 mld zł. Dodatkowe środki mają przynieść także już przygotowywane, cięcia i radykalne odchudzenie struktur dowódczych i dostosowanie do mniejszej armii, rozbudowanego ponad miarę szkolnictwa wojskowego.
Ruchomy parasol
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, główny architekt koncepcji tarczy, gen Stanisław Koziej, twierdzi, że przeciwlotniczy i przeciwrakietowy parasol nie będzie miał charakteru stacjonarnego, ale złożą się nań mobilne zestawy rakietowe, które sukcesywnie zamawiane, będzie można dostosowywać i przemieszczać zależnie od potrzeb i kierunków zagrożeń. - Nie będziemy budować stałych instalacji ale skierujemy kupowany stopniowo nowy oręż do jednostek by wzmacniać ich zdolności bojowe do szybkiego i elastycznego reagowania – mówi szef BBN.