Angela Merkel i Francois Hollande nie wykorzystali jednak roboczego obiadu w Ludwigsburgu do podjęcia decyzji w tej sprawie. Zależy ona od brytyjskich przepisów o fuzjach i przejęciach, które przewidują ostateczny termin takiej decyzji do 10 października.
Związanie się obu grup zapowiedziane 12 wrześnią zmieni krajobraz światowego przemysłu wojskowo-lotniczego, bo powstanie rozlegle posadowiony konkurent dla koncernów z USA, zwłaszcza dla Boeinga, z możliwością dużej obecności na rynku amerykańskim.
EADS produkujący m.in. samoloty Airbusa i BAE Systems mocno związana ze sprzętem wojskowym miałiby łącznie wartość 45 mld dolarów (34,6 mld euro). Rządy Niemiec i Francji mają w EADS po 22,35 proc. Do 2006 r. BAE Systems miała 20 proc. w Airbusie, ale sprzedała je i skupiła się na działalności w USA, zniechęcona skomplikowanym systemem zarządzania i obecnościom czynników narodowych Niemiec i Francji.
Rząd brytyjski ma tzw. złotą akcje w BAE, którą może zapobiegać w przejęciu przez niechcianego inwestora ponad 15 proc. udziałów. W propozycji fuzji udziałowcy EADS mieliby dominującą pozycję przejmując 60 proc., a posiadacze akcji BAE mieli tylko 40 proc. w nowej grupie.
Strona brytyjska stwierdziła wyraźnie, że możliwość ingerencji politycznej w nowej grupie spowodowałaby rozwód ze strony BAE. Niektórzy analitycy uwalają, że Brytyjczycy mogą uzależnić umowę od wycofania się władz Niemiec i Francji z udziałów.