Z początkiem jesieni mocno spada ruch w biurach podróży. Według raportu Polskiego Związku Organizatorów Turystyki od rozpoczęcia sprzedaży ofert na sezon zimowy liczba klientów skurczyła się w porównaniu z ubiegłym rokiem aż o 28,5 proc. Wynik byłby jeszcze gorszy, gdyby nie podciągnęły go wycieczki z dojazdem własnym, których przybyło ponad 14 proc. Za to o prawie 45 proc. tąpnęła sprzedaż wycieczek samolotowych, a o prawie jedną piątą ubyło chętnych na wyjazdy autokarami.
– Jest źle. Ostatnie przypadki niewypłacalności biur podróży osłabiły zaufanie klientów. Nic dziwnego, że teraz wstrzymują się z decyzjami – twierdzi Abdelfettach Gaida, prezes Exim Tours. – Ludzie boją się wpłacać pieniądze na długo przed wyjazdem. Po dramatycznych informacjach o niedawnej fali bankructw zakładają, że jesienią w branży może nastąpić jakaś rzeź – dodaje Marek Andryszak, szef TUI Polska.
Czas między dokonaniem rezerwacji a wyjazdem do końca października mocno się skrócił. 78 proc. klientów kupuje wycieczkę nie wcześniej niż dwa tygodnie przed wylotem. Z tego 52 proc. płaci zaledwie tydzień przed imprezą. – Połowa zamówionego samolotu jest wtedy jeszcze pusta. Dla touroperatorów to poważny problem – twierdzi Krzysztof Piątek, prezes PZOT.
Mocne schłodzenie popytu na zagraniczne wycieczki jest dla branży tym bardziej bolesne, że przychodzi po bardzo dobrych wynikach, jakie wypracowane zostały w lecie. Nawet wrzesień był wyjątkowo udany, bo wzrost liczby klientów w porównaniu z ubiegłym rokiem przekroczył 30 proc. Dobre wyniki zapowiadała pierwsza połowa roku: według Instytutu Turystyki sprzedaż samolotowych wycieczek czarterowych w pierwszych sześciu miesiącach podskoczyła w porównaniu z tym samym okresem sprzed roku o niemal 10 proc.
Wakacje wyglądały jeszcze lepiej – według PZOT skumulowana sprzedaż minionego lata (rozpoczęta jesienią 2011 roku) wzrosła w ujęciu rocznym o prawie 15 proc. W rezultacie eksperci szacują, że tegoroczna liczba sprzedanych wycieczek może dojść do 1,9 mln.