Powodem jest dramatycznie pogłębiający się spadek zamówień. W ubiegłym miesiącu sprzedaż samochodów osobowych we Włoszech – najważniejszym rynku dla Tychów – skurczyła się w porównaniu z ubiegłym rokiem o jedną piątą. A sprzedaż marki Fiat na rynkach unijnych, a więc tam, gdzie eksportowane jest przeszło 90 proc. produkcji tyskiej fabryki, spadła o prawie 16 proc.
- Włos nam się jeży gdy patrzymy co się dzieje – przyznaje związkowiec Stanisław Młynarczyk, przewodniczący NSZZ pracowników Fiat Auto Poland (FAP). Perspektywa kolejnych miesięcy wydaje się jeszcze gorsza. Od stycznia fabryka nie będzie już produkować pandy. Do niedawna był to najważniejszy samochodów produkowany w zakładzie. Od stycznia do października wyprodukowano 85 tys. sztuk. Gdy go zabraknie, produkcja w fabryce wyhamuje jeszcze bardziej.
- Analizujemy jak będzie wyglądała sytuacja po zakończeniu produkcji pandy. Musimy wiedzieć, jak to wpłynie na pracę spawalni, montażu czy współpracy z kooperantami czy dilerami – mówi Bogusław Cieślar, rzecznik FAP.
Załoga Fiata obawia się, że od stycznia produkcja z obecnych trzech zmian przejdzie na dwie zmiany. Tak będzie od początku grudnia w gliwickich zakładach General Motors Manufacturing Poland (GMMP) produkujących opla astrę. Potężny spadek popytu na ople zmusił zakład do skrócenia czasu pracy. – Przejście na dwie zmiany to najbardziej efektywna forma produkcji, jaka czeka nas w przyszłym roku – tłumaczył „Rz" Andrzej Korpak, dyrektor GMMP. Nic więc dziwnego, że przy 24-procentowym spadku produkcji, jaki od stycznia odnotowała fabryka Fiata w Tychach, podobna perspektywa staje się dla niej bardzo realna.
Przyszłotygodniowy przestój Fiata może nie być w tym roku ostatnim. Zakład już wcześniej zaplanował przerwę w pracy pomiędzy świętami a Sylwestrem. Ale w przypadku słabnących zamówień może się okazać, że linie produkcyjne trzeba będzie zatrzymać nawet o tydzień wcześniej.