MON chciałby wydawać rocznie 900 mln zł na modernizację Marynarki Wojennej i budowę nowych okrętów ale już teraz ma problemy z egzekwowaniem terminowego wykonania remontowych zamówień w stoczniach. Obecne zaległości szacuje na 57 mln zł - wyliczył w środę minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Szef resortu obrony wziął udział w obchodach 94 rocznicy odtworzenia Marynarki Wojennej i otwarciu nowej siedziby muzeum marynarki. Podczas uroczystości w Gdyni minister podtrzymał mocno przykrojony do polskich warunków, program unowocześnienia wojennej floty ale przyznał, że nawet resortowego planu przekształcenia niedokończonej korwety gawron w patrolowiec nie udaje się przyspieszyć, bo dotąd nie ma ze strony stoczniowego przemysłu żadnych ofert i propozycji.
Najpierw jednostki przeciwminowe
Najszybciej ruszą zapewne zamówienia na niszczyciele min. Dokumenty uruchamiające procedury pozyskania docelowo trzech okrętów wartych ok. 1,3 mld zł, zostały już podpisane.
Na ministerialnym biurku nadal leżą plany odbudowy floty – co ma , zdaniem ministra Siemoniaka, świadczyć o ich priorytetowym charakterze. Żadne wiążące decyzje w sprawie np. pozyskania okrętów podwodnych - największej inwestycji modernizacyjnej w siłach morskich, wciąż nie zapadły.
A według rządowego planu do 2030 roku marynarka RP powinna otrzymać m.in. trzy okręty podwodne oraz okręt wsparcia operacyjnego.
Walka o podwodne kontrakty
Już kilka tygodni temu minister Siemoniak ujawnił „Rz" , że jeszcze we wrześniu uruchomił procedurę analizy rynku okrętów podwodnych.