Spadki sprzedaży nowych aut na największych rynkach Europy Zachodniej będą coraz szybciej przekładać się na niższą produkcję polskich poddostawców. Przykładem są problemy fabryki Toyoty w Wałbrzychu. Około 60–70 proc. jej produkcji (małe silniki benzynowe oraz skrzynie biegów) kierowane jest do czeskiego Kolina, gdzie Toyota razem z koncernem PSA produkuje bliźniacze trzy modele małego auta: citroena C1, toyoty aygo oraz peugeota 107.
W Kolinie już w maju przeprowadzono redukcję zatrudnienia. W połowie roku szef zakładów informował, że fabryka spodziewa się spadku produkcji zarówno w drugiej połowie 2012 r., jak i w roku 2013. W rezultacie zakład w Wałbrzychu musiał pozbyć się pracowników zatrudnionych na umowach tymczasowych i skrócić czas pracy z trzech do dwóch zmian.
Zwolnienia u dilerów
Nie tylko poddostawcy boleśnie odczuwają spadek popytu na auta. Pomiędzy wrześniem 2011 a wrześniem 2012 r. zatrudnienie w salonach aut skurczyło się z niecałych 40,2 tys. osób do 38,1 tys. Na podstawie badania ankietowego przeprowadzonego we wrześniu w 269 firmach dilerskich (41 proc. polskiego rynku sprzedaży nowych aut) Związek Dealerów Samochodów szacuje, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy pracę straci ponad 3,8 tys. osób. Z ankiet wynika, że redukcje zatrudnienia w najbliższym czasie planuje ponad 77 proc. dilerów.
Przy tym sytuacja w branży motoryzacyjnej wygląda znacznie gorzej niż w innych sektorach gospodarki. Potwierdzają to badania Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan z kwietnia–lipca tego roku. W grupie mikro, małych oraz średnich przedsiębiorstw zmniejszenie zatrudnienia deklarowało jedynie 8,9 proc. firm, za to prawie 13 proc. planowało przyjęcia nowych pracowników.
Według Związku Dealerów Samochodów dokonane i planowane zwolnienia pomiędzy wrześniem 2011 a wrześniem przyszłego roku obejmą 5860 osób, czyli 14,6 proc. zatrudnionych w firmach dilerskich.
Na ratunek dopłaty do nowych aut
Trzy lata temu, jeszcze w pierwszej fazie kryzysu, produkcję samochodów ratowano, wprowadzając system dopłat do nowych aut przy złomowaniu starych. Wprowadzono je w 19 krajach Europy, a także w USA. Wysokość wsparcia dla kupujących była różna. Np we Francji wynosiła 1 tys. euro, w Austrii 1,5 tys. euro, w Niemczech 2,5 tys. euro. Wartość całych programów była natomiast gigantyczna: w samych Niemczech sięgnęła 5 mld euro. Za to efekty okazały się rewelacyjne: w ciągu trzech kwartałów 2009 roku dopłaty na rynku niemieckim zwiększyły liczbę nowych rejestracji samochodów osobowych o jedną czwartą. Według stowarzyszenia ACEA, na dopłatach skorzystały wszystkie kraje, które je wprowadziły. W naszym regionie była to Słowacja: dzięki dopłatom w 2009 roku wyhamowano początkowy 50-proc. spadek sprzedaży do 10 – 15 proc. Natomiast budżet, który na dopłaty do 44 tys. aut wydał 47,7 mln euro, otrzymał z podatku VAT i innych opłat dodatkowe 65,8 mln euro. Dopłaty zwiększyły popyt głównie na małe samochody. Na rynku niemieckim aż 84 proc. dopłat przeznaczono na zakup takich właśnie aut, w Wielkiej Brytanii 76 proc. Pomogło to m.in. fabryce Fiata w Tychach, która trzykrotnie zwiększyła sprzedaż na rynku niemieckim.