Sytuacja w branży samochodowej pogarsza się systematycznie od wielu miesięcy, ale Ministerstwo Gospodarki zareagowało dopiero na ubiegłotygodniową zapowiedź zwolnienia jednej trzeciej załogi tyskiej fabryki Fiata. Na dziś nowy szef resortu Janusz Piechociński zaprosił przedstawicieli sektora motoryzacyjnego. Ma z nimi rozmawiać o sposobach poprawienia kondycji branży.
A ta jest dramatyczna. Produkcja samochodów spadła od stycznia o ponad jedną piątą w porównaniu z ubiegłym rokiem, 70 proc. dilerów zapowiada zwolnienia pracowników, bo nie ma popytu na nowe auta, natomiast tegoroczny eksport sektora zmaleje o niemal 2 mld euro.
Będzie jeszcze gorzej, bo analitycy zapowiadają na przyszły rok jeszcze głębszy spadek popytu w Europie Zachodniej, gdzie kierowane jest przeszło 90 proc. polskiej produkcji całego przemysłu motoryzacyjnego. Nie ma także szans na wzrost sprzedaży aut w Polsce: pogarszająca się sytuacja gospodarcza odpędziła od salonów klientów indywidualnych. Zakupy zaczynają zmniejszać firmy.
140 tys. osób zatrudnia cały przemysł motoryzacyjny w Polsce
Już wiadomo, że na zgłaszany niedawno przez Związek Dealerów Samochodów pomysł wprowadzenia dopłat złomowych, które ratowały europejskie rynki w 2009 roku, nie ma szans. Jednym z najważniejszych postulatów sektora jest wprowadzenie pełnego odliczenia podatku VAT dla samochodów kupowanych przez firmy. Kolejnym – likwidacja akcyzy i wprowadzenie podatku opartego na parametrach ekologicznych. Miałby zahamować prywatny import starych aut z zagranicy.