- Nie bierzcie zakładników w postaci pasażerów. Warunki w sprawie ulg na 2013 rok są lepsze niż w poprzednim roku, dlatego że jest więcej przewoźników w porozumieniu. Z drugiej strony mamy irracjonalne i zupełnie absurdalne oczekiwanie finansowe, żeby każdy dostał po 720 zł podwyżki w zamian za te ulgi. Najwyższy czas zerwać z przyzwyczajeniami z PRL-u. Nie można wykańczać własnej firmy – powiedział minister.
Wczoraj działające na kolei związki zawodowe zapowiedziały, że w piątek w godz. od 7 do 9 odbędzie się strajk ostrzegawczy.
Spór w PKP rozbija się o ulgi przejazdowe. Pod koniec sierpnia br. spółki Grupy PKP ogłosiły, że z końcem 2012 r. przestaną wykupywać prawo do zniżek dla swoich emerytowanych pracowników. Emeryci, którzy nadal będą chcieli mieć zniżkę, będą ją mogli sobie wykupić sami. Grupa poinformowała, że oszczędzi na tym około 27 mln zł rocznie. Związkowcy przeprowadzili referendum strajkowe, w którym 95 proc. załogi opowiedziała się za strajkiem, jeśli zasady przyznawania ulg się zmienią, a załoga nie dostanie finansowej rekompensaty.
Od kilku tygodni trwają mediacje między związkami a pracodawcami. Związkowcy domagają się zachowania dotychczasowych ulg, albo po 720 zł podwyżki, która miałaby im zrekompensować zmiany. Jak poinformował PAP Mirosław Kuk z PKP SA, koszt przyznania takiej podwyżki w skali całej Grupy PKP sięgnąłby 800 mln zł rocznie.