DTM: Formuła 1 wśród aut turystycznych

Świat wyścigów nie zaczyna się i nie kończy na Formule 1. Prawie 30 lat temu za naszą zachodnią granicą powstała prężna seria DTM, oglądana w ponad stu krajach na całym świecie, a w Niemczech popularnością dorównująca F1. W tym tygodniu samochód tej serii testował Robert Kubica

Publikacja: 26.01.2013 00:01

Robert Kubica

Robert Kubica

Foto: Daimler/Hoch Zwei

Organizatorzy DTM – Deutsche Tourenwagen Masters, czyli Mistrzostwa Niemiec Samochodów Turystycznych – chełpią się, że ich seria jest „Formułą 1 wśród aut turystycznych". W wyścigowym slangu mianem samochodów turystycznych określa się pojazdy z dachem i zakrytymi kołami, zbliżone do aut poruszających się na co dzień po zwykłych drogach. Takie porównanie może się więc wydawać mocno przesadzonym, ale nie do końca tak jest. Stawianie aut DTM w jednym szeregu z kosmicznymi konstrukcjami z Formuły 1 jest do pewnego stopnia usprawiedliwione.

W przypadku DTM, gdzie ścierają się ze sobą trzej potężni niemieccy producenci – Audi, BMW i Mercedes – sprzęt używany przez kierowców tylko z grubsza przypomina samochody jeżdżące po ulicach Berlina czy Monachium. Gwiazda Mercedesa, cztery kółka Audi czy śmigło BMW są przymocowane do aut, które tak naprawdę są wyścigowymi prototypami.

Kręgosłupem pojazdu jest komora bezpieczeństwa zbudowana, dokładnie tak jak w F1, z włókna węglowego. Poszycie nadwozia, którego kształt jest projektowany przede wszystkim z myślą o aerodynamice, a nie zaczerpnięty z seryjnej konstrukcji, także jest wykonane z tego lekkiego i wytrzymałego materiału. Potężne silniki V8 mają pojemność aż czterech litrów, a moc sięgająca 500 koni mechanicznych przenoszona jest na tylne koła. Fotel kierowcy umieszczony jest daleko z tyłu, aby zapewnić jak najlepsze rozłożenie masy, zakłócone ciężkim silnikiem umieszczonym przed kabiną. Kierownica bardziej przypomina tę stosowaną w wyścigówkach jednomiejscowych: nie jest okrągła i składa się tylko z uchwytów na lewą i prawą dłoń, a pośrodku umieszczone są kolorowe przyciski, pozwalające na regulację różnych parametrów pracy auta. Sześciobiegowa skrzynia biegów jest obsługiwana łopatkami pod kierownicą.

Auta DTM zapewniają dość duży poziom docisku aerodynamicznego, choć oczywiście nie da się go porównać z wyścigówkami jednomiejscowymi. Nadwozia obudowane są licznymi małymi skrzydełkami, które porządkują przepływ powietrza wokół bryły auta, umożliwiając szybkie pokonywanie zakrętów. W przeciwieństwie do wyścigów samochodów jednomiejscowych, z odkrytymi kołami i wystającymi skrzydłami, zawody DTM są sportem bardziej kontaktowym. Drobne kolizje w walce o pozycję są na porządku dziennym, bo nie grożą pourywaniem niezbędnych do dalszej jazdy elementów. Zbliżona konstrukcja aut i podyktowane ograniczeniem kosztów stosowanie wspólnych elementów we wszystkich samochodach sprawiają, że stawka jest niezwykle wyrównana, a różnice między kierowcami bywają minimalne.

Walka toczy się także w boksach: podczas wyścigu każdy kierowca musi dwa razy odwiedzić stanowisko serwisowe, gdzie mechanicy wymieniają wszystkie cztery koła. Czas tej operacji dorównuje osiągnięciom z Formuły 1 i wynosi około trzech sekund. Co ciekawe, właśnie z DTM do F1 trafiły nakrętki zintegrowane z obręczą koła, pozwalające urwać cenny czas i zapobiec przypadkowemu zgubieniu nakrętki w ferworze walki.

Istniejąca od 1984 roku seria cieszy się ogromną popularnością, zwłaszcza w Niemczech. Tamtejsi kibice emocjonują się walką rodzimych producentów: obecnie są to Audi, Mercedes i BMW, które po długiej przerwie dołączyło do rywalizacji w zeszłym roku; w przeszłości w DTM walczył także Opel i marki spoza Niemiec: Alfa Romeo, Ford, Volvo, Rover czy Chevrolet.

Wyścigi odbywają się głównie w Niemczech, a na trybunach zasiadają dziesiątki tysięcy fanów. Uliczne zawody w Norymberdze przyciągają 130 tys. kibiców, a ponad stutysięczny tłum pojawia się także na Hockenheim, gdzie co roku odbywa się pierwsza i ostatnia runda mistrzostw, czy na słynnym Nurburgringu. Jedną z przyczyn tak ogromnej popularności jest otwartość na kibiców. Bilety na wyścigi są o wiele tańsze niż na Grand Prix Formuły 1 – nawet dziesięciokrotnie – a za dopłatą kilkudziesięciu euro fani mogą zwiedzić padok – zamkniętą enklawę, w której pracują zespoły i kierowcy.

W sezonie 2013 wśród 10 wyścigów znalazły się cztery imprezy poza Niemcami. Zawodnicy odwiedzą Wielką Brytanię, Austrię, Holandię i po raz pierwszy w historii Rosję, gdzie będą się ścigać na torze położonym niedaleko Moskwy. W przeszłości seria odwiedzała m.in. Chiny, Turcję czy szereg krajów europejskich, w tym Czechy. Organizatorzy podkreślają, że wyścigi są pokazywane na żywo w ponad 100 krajach (w Polsce Sportklub, a końcówkę zeszłego sezonu transmitowano także w Tele 5) – w tym tak egzotycznych jak Laos, Burkina Faso czy Lesotho.

Wśród kierowców mamy prawdziwą mieszankę młodzieńców świeżo z serii juniorskich, weteranów, którzy z niejednego pieca chleb jadali – w tym oczywiście byłe gwiazdy Formuły 1 – oraz specjalistów od ścigania się autami z dachem. Wśród tych ostatnich są zawodnicy, którzy wiele lat temu rywalizowali z Robertem Kubicą w seriach juniorskich (Formule Renault czy Formule 3): Augusto Farfus, Jamie Green czy broniący w tym roku mistrzostwa Bruno Spengler. W przeszłości do DTM trafiali także byli mistrzowie Formuły 1, jak Keke Rosberg i Mika Hakkinen, a także inni uznani kierowcy, którzy mieli na koncie zwycięstwa w Grand Prix: Jean Alesi, Heinz-Harald Frentzen czy ostatnio Ralf Schumacher i David Coulthard.

DTM to jednak nie tylko sposób na wyścigową emeryturę albo seria dla tych, którzy nie zdołali się utrzymać w wyścigach aut jednomiejscowych. Kilkunastu kierowców zaliczało starty w tej serii przed debiutem w Formule 1 – Paul di Resta, który jeździ w F1 od dwóch lat, wcześniej spędził aż cztery sezony w DTM i zdobył mistrzostwo tej serii w 2010 roku. Sporadyczne występy w DTM zaliczali przed rozpoczęciem kariery w F1 nawet tacy kierowcy jak Michael Schumacher czy Juan Pablo Montoya.

Mocne i wymagające samochody wyścigowe, konkurencyjna stawka zawodników, niewielkie różnice w osiągach pomiędzy samochodami oraz kontaktowa walka od startu do mety to składniki idealnej recepty na ciekawy serial wyścigowy. Nic dziwnego, że Robert Kubica rozważa starty w DTM. Biorąc pod uwagę ograniczenia w sprawności jego ramienia, które uniemożliwiają mu prowadzenie wyścigówek jednomiejscowych z ciasnym kokpitem, jest to z pewnością najbardziej konkurencyjna i atrakcyjna seria wyścigowa, w której mógłby aktualnie jeździć. Musi tylko wybrać pomiędzy rajdami i wyścigami, bo połączenie pełnych programów startów w obu tych dyscyplinach sportu nie będzie możliwe – nie tylko ze względu na to, że Mercedes będzie prawdopodobnie chciał zapewnić sobie wyłączność na jego usługi, ale także ze względów czasowych.

– Sezon DTM zaczyna się dość późno (na początku maja – przyp. red.), więc jest czas (na decyzję), ale inne opcje, które mam, muszę rozważyć dość szybko – mówił Kubica po czwartkowym teście za kierownicą Mercedesa. – Zobaczymy, jak będzie. Na pewno DTM jest opcją dla mnie, ale to zależy od wielu czynników i wielu rzeczy, a najważniejsze jest, że tempo i moja forma są dobre. Im więcej jeżdżę, tym lepiej się czuję i tym większa jest poprawa. To bardzo dobrze, że moje ciało się poprawia krok po kroku, z każdym testem i każdym dniem spędzonym na torze.

Organizatorzy DTM – Deutsche Tourenwagen Masters, czyli Mistrzostwa Niemiec Samochodów Turystycznych – chełpią się, że ich seria jest „Formułą 1 wśród aut turystycznych". W wyścigowym slangu mianem samochodów turystycznych określa się pojazdy z dachem i zakrytymi kołami, zbliżone do aut poruszających się na co dzień po zwykłych drogach. Takie porównanie może się więc wydawać mocno przesadzonym, ale nie do końca tak jest. Stawianie aut DTM w jednym szeregu z kosmicznymi konstrukcjami z Formuły 1 jest do pewnego stopnia usprawiedliwione.

Pozostało 93% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca