Produkcję innowacyjnego samochodu Nissana – elektrycznego modelu Leaf – rozpoczęły zakłady Sunderland w Wielkiej Brytanii. Inwestycja japońskiego koncernu przygotowywana była przez 4 lata i została dofinansowana kwotą 400 mln funtów przyznanych przez brytyjski rząd.
– Wspiera ona utrzymanie ponad 2 tys. miejsc pracy w sektorze motoryzacyjnym , w tym ponad 500 w samej fabryce pomagając ludziom w tym regionie, którzy chcą ciężko pracować – powiedział premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Zakład w Sunderland świętuje właśnie wyprodukowanie 7 milionów aut od swego uruchomienia w 1986 roku. Rok temu z taśm zjechało tu przeszło 510 tys. samochodów.
Nowy Leaf zwiększył swój zasięg do 199 kilometrów, a ładowanie akumulatora trwa o połowę krócej niż w modelu pierwszej generacji. W 2011 roku Leaf zdobył tytuł Europejskiego Samochodu Roku. Na całym świecie jeździ już ponad 54 tys. tych aut
Samochody elektryczne nie są jednak takim przebojem, na jaki liczono jeszcze kilka lat temu. W Europie Zachodniej, która miała być najbardziej obiecującym rynkiem dla tego typu samochodów, nie pomogło nawet stymulowanie sprzedaży rządowymi dopłatami. A te nie były wcale niskie: w Danii przekraczały 20 tys. euro, w Norwegii 17 tys. euro, w Belgii dochodziły do 11 tys. euro.
W Polsce rynek aut elektrycznych prawie nie istnieje. Według Instytutu Samar, w ubiegłym roku zarejestrowano zaledwie 30 takich samochodów. Rok wcześniej – 35. Problemem pozostaje infrastruktura. Badania przeprowadzone w Japonii wskazują na to, że im gęstsza jest sieć stacji ładowania, czy to zwykłych, czy szybkich, tym większa jest sprzedaż samochodów elektrycznych. A w naszym kraju infrastruktura nadal jest bardzo wątła. Kolejnym problemem jest brak jakichkolwiek zachęt ze strony polskich władz: zarówno finansowych (np. dopłaty do zakupu auta) jak i niefinansowych, jak np. możliwość darmowego parkowania w centrach miast, czy jazdy po bus pasach.