Kto uzbroi Polskę w śmigłowce

Przetarg na wojskowe helikoptery wart ponad 8 mld zł już został określony zbrojeniową inwestycją dekady.

Publikacja: 23.04.2013 00:42

Dyskusja o przyszłych decyzjach armii w sprawie zakupu nowych helikopterów – toczona w stołecznej re

Dyskusja o przyszłych decyzjach armii w sprawie zakupu nowych helikopterów – toczona w stołecznej restauracji Amber Room – największe emocje wywołała, co zrozumiałe, u producentów uzbrojenia

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rozstrzygnięcie konkursu na dostawy 70 transportowych i specjalistycznych śmigłowców zaplanowano na pierwsze półrocze 2014 roku, ale odkąd rywale: włosko-brytyjska AgustaWestland, francusko-niemiecki Eurocopter i amerykański Sikorsky Aircraft otrzymali poufne, szczegółowe wymagania armii dotyczące helikopterów, napięcie rośnie. Emocje towarzyszyły też uczestnikom kolejnego „Śniadania z  Rzeczpospolitą", z cyklu „Broń dla Polski",  poświęconego inwestycjom śmigłowcowym.

Technologie i doświadczenie

Czy musimy kupować helikoptery za granicą, skoro rodzimy przemysł ma w ich produkcji kilkudziesięcioletnie tradycje? A jeśli już decydujemy się na import sprzętu wielomiliardowej wartości, to czy nie dałoby się wykorzystać dorobku polskich konstruktorów, którzy w ostatnich latach wdrożyli m.in. udany program uzbrojonych śmigłowców Głuszec – pytał uczestników debaty Andrzej Talaga, redaktor naczelny Media Roomu w grupie Gremi Media.

Prezes PZL Świdnik (spółka od trzech lat w składzie włosko-brytyjskiej korporacji AgustaWestland) Mieczysław Majewski, inicjator  programu „Głuszec", wierzy, że obecne  deklaracje armii nie przekreślają jeszcze definitywnie programu, który kiedyś zakładał modernizację ponad 30 spośród kilkudziesięciu eksploatowanych już w siłach zbrojnych helikopterów SW-3.

Ale okoliczności i potrzeby wojska się zmieniają, i to armia zdecydowała, że zastąpi poradzieckie wyeksploatowane już konstrukcje Mila nowoczesną flotą wielozadaniowych, wojskowych wiropłatów. Dlatego w obecnym przetargu PZL Świdnik jako jedyny „naprawdę polski"  producent oferuje wojsku najnowszy obecnie na rynku śmigłowiec AW 149. To na wskroś nowoczesna konstrukcja, zaprojektowana z myślą o ekonomicznej eksploatacji i rozwoju przez kolejne dekady. Trudno dostrzec taki potencjał w konkurencyjnym, ponadczterdziestoletnim black hawku – wypomina konkurencji prezes Majewski.

Włosko-brytyjski koncern, należący do światowej czołówki w branży lotniczej, zapowiada przy tym, że wygrana w przetargu oznaczałaby ulokowanie na Lubelszczyźnie w świdnickich zakładach, które wyprodukowały dotąd 7 tys. helikopterów, rozwojowego gniazda innowacyjnych wiropłatów AW 149, przekazanie Polsce wszelkich praw autorskich, certyfikatów, dokumentacji technicznej  i przede wszystkim zwykle strzeżonych pilnie przez producenta kodów źródłowych i najnowszych technologii.

Taka oferta stuprocentowej polonizacji produktu rozwiązywałaby na dziesięciolecia problem modernizacji wojskowych śmigłowców czy nieskrępowanego eksportu gotowych maszyn na rynki trzecie – podkreślał podczas dyskusji prezes Majewski.

– Ale przejęte przez amerykańskiego helikopterowego giganta Sikorsky Aircraft  sześć lat temu zakłady PZL Mielec już teraz eksportują swoje śmigłowce S70i – nową międzynarodową wersję Black Hawka – przypomniał natychmiast  Janusz Zakręcki, prezes podkarpackiej spółki.  Nowych właścicieli zyskało już 20 pierwszych wyprodukowanych w Mielcu helikopterów. A do tego macierzysty koncern z USA odebrał już z podkarpackiej firmy kilkaset śmigłowcowych struktur – są podstawą produkcji nowych black hawków w centrali Sikorsky Aircraft w Stratford. Eksportowe S70i  trafiły do Kolumbii, Meksyku, Arabii Saudyjskiej, Sułtanatu Brunei – kolejne  kontrakty są negocjowane – odpowiadał podczas debaty prezesowi PZL Świdnik szef mieleckiej fabryki.  Zdaniem prezesa Zakręckiego eksportowa wersja black hawków w niczym już nie przypomina pierwotnej legendarnej i zaprojektowanej specjalnie do celów militarnych (używanej obecnie w 25 krajach) konstrukcji UH 60 sprzed czterech dekad.

Obecnie parametry maszyny odpowiadają w pełni wyzwaniom współczesnego pola walki – twierdzi mielecki producent. – Dzięki otwartej technicznej architekturze i podatności na modernizację maszyny S 70i to idealna oferta dla polskich sił zbrojnych – zachwala swój produkt  Sikorsky.

– W sytuacji gdy połowa helikopterów używanych obecnie w polskiej armii wymaga pilnej wymiany, wojska nie stać dziś na kosztowne i ryzykowne eksperymenty. Sprawdzony w akcji black hawk to gwarantowane bezpieczeństwo podczas akcji. Służą temu m.in. nowe, odporne na przestrzelenie łopaty wirnika czy zdublowane kluczowe instalacje – argumentował prezes Zakręcki i dodawał, nie kryjąc przy tym emocji, że to za black hawkiem, a nie produktami konkurencji idą doświadczenia z niezliczonych bojowych misji ostatnich kilku dekad. – A tym, którzy zarzucają produktowi Sikorsky Aircraft, że to projekt sprzed lat, odpowiadam, że gdyby tak było, US Army nie zamawiałaby kolejnych kilkuset helikopterów, które uzbroją Amerykę na następne 25 lat – przypomina szef mieleckiej firmy. Janusz Zakręcki podkreśla, iż spośród wszystkich helikopterów oferowanych w polskim przetargu tylko nowy black hawk może naprawdę błyskawicznie wylądować w armii. – W ciągu dwóch lat jesteśmy w stanie zaoferować certyfikowane, gotowe do użycia, nawet specjalistyczne wersje potrzebnych śmigłowców – mówi prezes PZL Mielec. I zapowiada, że podkarpacka firma uważnie studiuje teraz szczegółowe, polskie wymagania techniczne. Z ich spełnieniem będzie na pewno gotowa na czas.

Czy wejście na rynek trzeciego gracza – europejskiego potentata śmigłowcowego – Eurocoptera ma sens w warunkach, gdy mamy już u siebie w pełni rozwinięte zakłady helikopterowe takich potęg, jak Sikorsky czy AW? – pytał Andrzej Talaga.

Helikoptery wylądują w Łodzi

W opinii Sławomira Kułakowskiego, prezesa Polskiej Izby Producentów na rzecz Obronności Kraju, wygrana w konkursie Eurocoptera na pewno ucieszyłaby remontowe Wojskowe Zakłady Lotnicze  Nr 1 z Łodzi, modernizujące poradzieckie maszyny z rodziny Mi.

– To jest bowiem jedyne miejsce, gdzie kolejny europejski gigant mógłby wykazać swoje przemysłowe zaangażowanie na polskim rynku. Ale – zdaniem Kułakowskiego – wejście Eurocoptera nie ma szczególnego sensu, bo raczej nie zapewni gospodarce trwałych korzyści.  Po montażu kilkudziesięciu maszyn powstanie w łódzkiej wojskowej firmie problem – co dalej?  W interesie kraju jest raczej wzmacnianie istniejących zakładów, maksymalne sprzyjanie rozwojowi PZL Świdnik i PZL Mielec – twierdzi Kułakowski. Rozproszenie inwestycji na pewno temu nie służy – przekonywał prezes branżowej izby.

Wywołany do tablicy szef WZL nr 1 Jan Piętowski zapewnił dyplomatycznie, iż jego spółka będzie przygotowana do przejęcia technologii  i zamówień od każdego z potencjalnych zwycięzców śmigłowcowego „przetargu dziesięciolecia". – Liczymy przede wszystkim na ambitniejsze zlecenia: doposażenia maszyn w polskie uzbrojenie czy elektronikę  i wytwarzanie lotniczych komponentów. W interesie firmy jest oczywiście wygrana producenta, który łódzkiej spółce zaoferuje najwięcej. List intencyjny podpisany na początku kwietnia z Eurocopterem przewiduje, że wygrana w konkursie sprowadzi na WZL obfitość zamówień francusko-niemieckiego potentata: montaż końcowy śmigłowców, inwestycje w nowe linie technologiczne, produkcję lotniczych i silnikowych części, a także testy i odbiór gotowych maszyn. Podstawą przemysłowej współpracy ma być także pozyskanie technologii i kompetencji związanych z serwisowaniem i remontami oferowanych śmigłowców EC 725 caracal – podkreślał Piętowski.

Bezpieczeństwo dostaw

To wciąż za mało – by w strategicznej perspektywie mówić o bezpieczeństwie dostaw i minimum niezależności krajowego, przemysłowego potencjału obronnego w produkowaniu  kluczowego uzbrojenia, jakim są niewątpliwie śmigłowce – przypominał Ryszard Szczepanik,  dyrektor Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych. Jego zdaniem armia powinna przekonać odpowiednimi zapisami w kontraktach zagranicznych dostawców broni do zaangażowania w produkcję strategicznego sprzętu polskich konstruktorów i rodzime firmy lotnicze.

W ocenie szefa ITWL sprawdzonych i wartościowych rozwiązań w Polsce nie brak. A  technologie stworzone siłami Instytutu i kilku zbrojeniowych firm dla projektu „Głuszec" i zweryfikowane w praktyce są tego najlepszym przykładem. – Dopiero gdy ten dorobek polskiej myśli technicznej przeniesiemy do nowych śmigłowców, będziemy realnym partnerem zagranicznych producentów. Własna zintegrowana awionika, systemy łączności, planowania misji, rodzime uzbrojenie, cyfrowa nawigacja i mapy – to najlepsza gwarancja bezpieczeństwa – podkreśla dyrektor ITWL. Liczą się także, oczywiście, krajowe, a więc konkurencyjne ceny za produkt, a potem wieloletnie, modernizacyjne usługi.

Rozstrzygnięcie konkursu na dostawy 70 transportowych i specjalistycznych śmigłowców zaplanowano na pierwsze półrocze 2014 roku, ale odkąd rywale: włosko-brytyjska AgustaWestland, francusko-niemiecki Eurocopter i amerykański Sikorsky Aircraft otrzymali poufne, szczegółowe wymagania armii dotyczące helikopterów, napięcie rośnie. Emocje towarzyszyły też uczestnikom kolejnego „Śniadania z  Rzeczpospolitą", z cyklu „Broń dla Polski",  poświęconego inwestycjom śmigłowcowym.

Technologie i doświadczenie

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Biznes
Transformacja energetyczna mądrzej, ale niekoniecznie szybciej
Patronat Rzeczpospolitej
Przedsiębiorcy chcą sprawiedliwego traktowania przez organy podatkowe
Biznes
Jacht oligarchy ze złotym fortepianem idzie pod młotek
Biznes
Mesko będzie produkować 250 mln pocisków rocznie
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Biznes
Katastrofa Boeinga w Indiach, polska zbrojeniówka w impasie i powrót atomu