Spółki uczestniczące w sondażu oceniały wpływ warunków politycznych i gospodarczych na prowadzenie biznesu w różnych krajach. Niemieckie spółki uznały, że warunki te są najlepsze w Niemczech (65 pkt w rankingu), a na kolejnych miejscach znalazły się: Francja (39) i Chiny (30). USA zajęły dopiero czwartą pozycję z zaledwie 17 pkt. Za nimi znalazły się: Włochy (11), Rosja (10), Wielka Brytania (8), Brazylia (5) i Turcja (3). (O Polskę w tym sondażu nie pytano). Aż 68 proc. spółek prowadzących interesy w USA niepokoi się tym, że polityka administracji Trumpa negatywnie wpłynie na ich działalność. Sondaż przeprowadzono wśród wysokiej rangi menedżerów z 2000 niemieckich spółek mających co najmniej 2 mln euro rocznego obrotu. 77 proc. jego uczestników reprezentowało firmy przemysłowe.
Niemcy korzystają z wojny handlowej USA-Chiny
Chiny są największym na świecie importerem niemieckich dóbr. Sprowadziły ich w zeszłym roku za 106,2 mld euro. – Niemieckie spółki mają większe zaangażowanie w chińskim rynku niż inne, a Chiny są największym partnerem handlowym Niemiec. To zrozumiałe, że ludzie uznają Chiny za kraj bardziej wiarygodny, gdyż ich polityka jest bardziej przewidywalna niż amerykańska. Wraz z przeciąganiem się wojny handlowej więcej ludzi uważa, że Chiny się w niej bronią, a administracja Trumpa stanowi źródło konfrontacji handlowych – komentuje wyniki sondażu Aidan Yao, ekonomista z Axa Investment Managers.
Niemiecki biznes może być zaniepokojony tym, że groźba wojny handlowej z USA wisi również nad UE. Latem zeszłego roku szefowi Komisji Europejskiej Jeanowi-Claude'owi Junckerowi udało się zawrzeć „rozejm" z prezydentem Donaldem Trumpem, a 18 maja Trump ogłosił, że przesunął o 180 dni decyzję w sprawie nałożenia karnych ceł na samochody. Wypracowanie porozumienia handlowego pomiędzy USA a UE wydają się być jednak odległe. Agencja Bloomberga donosi, że dwustronne rozmowy unijno-amerykańskie przyniosły jak na razie bardzo mały postęp. Sytuację utrudnia to, że obecna Komisja Europejska zbliża się do końca rządów, a jeszcze nie wiadomo, kto zasiądzie w nowej i jakie będzie miał podejście do negocjacji z USA. Duży rozdźwięk panuje też między głównymi państwami UE. Niemcy chcą bronić swojego sektora motoryzacyjnego przed cłami, a Francuzom mniej na tym zależy. Nie chcą za to rozmawiać z USA o cłach na produkty rolne.