Samolot odjeżdża z płyty parkingowej na warszawskim lotnisku im. Chopina, chociaż pasażerowie jeszcze nie usiedli w fotelach. To nie ma prawa zdarzyć się w żadnej linii lotniczej! Takie są przepisy bezpieczeństwa.
W żadnej linii poza Ryanairem. Samolot kołuje po płycie i jedzie na pas startowy. Pasażerowie nadal stoją. Nie ma dla nich miejsc? Oczywiście, że są, ale jedynie w trzech rzędach na przodzie samolotu, zablokowanych szeroką taśmą. A personel pokładowy energicznie nawołuje, żeby pasażerowie zdecydowali się zapłacić za komfortową podróż. Nikt się nie łamie, ostatecznie to stewardesy się poddają i w momencie startu wszyscy już siedzą. W powrotnej podróży ta sama sytuacja się powtarza. Zapewne powtarzała się wielokrotnie, bo grupa często latających Ryanairem wyraźnie czeka na to, by wejść na pokład jako ostatnia. To mały trik, który zawsze się udaje, a miejsce z przodu samolotu jest bardziej komfortowe. Maszyny irlandzkich linii są prawie zawsze pełne.
To już krok od pomysłu prezesa linii Michaela O'Leary, który chciał wozić pasażerów na stojąco, uznając, że w ten sposób może zapakować ich więcej. Zamiast zwykłych foteli miały być zamontowane stołki barowe. Wiadomo było, że to nierealne.
Boeing, od którego Ryanair kupuje setki samolotów, zareagował błyskawicznie: – Nie rozważamy produkowania foteli dla pasażerów, którzy mieliby latać na stojąco. I nie mamy w naszych planach takiej opcji.
Darmowe piwo, płatna toaleta?
Wśród pomysłów na ściągnięcie dodatkowych pieniędzy był i taki, aby pasażerowie otyli płacili drożej albo by pobierać opłaty za toaletę. Wtedy na rynku pojawiły się pogłoski, że Ryanair z pewnością będzie rozdawał piwo za darmo. Oczywiście przed odlotem.