Nawet na dzień przed odlotem można trafić na wyjątkowe okazje. Wyraźnie widać, że przewoźnicy odeszli od polityki wyprzedaży tanich biletów z dużym wyprzedzeniem. Bo największą stratą dla linii jest pusty fotel. Urlop organizowany na własną rękę może więc być tańszy niż ten opłacony u touroperatora.
W te wakacje najwięcej osób pojedzie bez biura podróży do Włoch. W następnej kolejności do Hiszpanii i Francji. Według raportu eSKY.pl, do którego dotarła „Rz", na najbardziej popularnych kierunkach chcemy podróżować jak najtaniej: 75 proc. kupionych biletów do Włoch to linie niskokosztowe, w przypadku Hiszpanii to nawet 85 proc. W obu przypadkach rezerwacje na lipiec i sierpień są o połowę tańsze niż u regularnych przewoźników. – Widać duży wzrost zainteresowania wyjazdami organizowanymi samodzielnie. Zasadnicze powody są dwa: obawa przed upadkami biur podróży oraz wzrost liczby lotów na kierunkach turystycznych, oferowanych głównie przez tanie linie – potwierdza Andrzej Betlej, współzałożyciel firmy analitycznej Travel Data.
543 złote kosztuje średnio bilet taniej linii lotniczej na podróż z Polski
Linie tradycyjne też mocno walczą cenami o klientów. Za 400 zł we wrześniu polecimy w obie strony LOT-em do Londynu. A za przelot do Tallina czy Kijowa nawet za 125 zł. Za niespełna 2 tys. zł (można kupić bilety nawet za 1700 zł, już ze wszystkimi opłatami) chcą wozić Polaków z Warszawy do Nowego Jorku i Chicago Lufthansa i Swiss oraz Austrian Airlines. Nieco wyższe ceny za podróż dreamlinerem do tych miast liczy sobie LOT.
Przelot Swissem do Bangkoku można znaleźć za 1950 zł, praktycznie tyle samo zapłacimy, wybierając Qatar Airways. Do Pekinu Swiss czy LOT zawiezie już za 1920 zł.