Analitycy Morgan Stanley Research, Tom Kierath i Crystal Wang, oszacowali roczny niedobór produkcji wina na co najmniej 300 milionów skrzynek. Przyczyniły się do tego gorsze od prognoz zbiory w Europie i Argentynie.
W ubiegłym roku globalna produkcja obniżyła się do najniższego poziomu od ponad 40 lat i wyniosła 2,8 miliarda skrzynek. Oprócz nieurodzajów duży wpływ na zmniejszającą się produkcję miał malejący areał uprawy winorośli w kluczowych krajach europejskich – Francji, Hiszpanii i Włoszech. Co więcej – możliwości ekspansji w innych częściach świata powoli się kończą – ostrzegają analitycy Morgan Stanley.
Popyt i podaż trudno będzie zrównoważyć. W ubiegłym roku odnotowano 5-proc. spadek produkcji wina. Na Starym Kontynencie, gdzie wytwarza się około połowy globalnego wina, produkcja w 2012 r. obniżyła się o 10 proc. W tym samym roku światowa konsumpcja tego trunku wzrosła o 1 proc. Przyczyniły się do tego walnie Chiny, a zwłaszcza rosnąca w tym kraju klasa średnia. Mieszkańcy Państwa Środka już w 2016 roku będą wypijać 400 milionów skrzynek rocznie. Chiny już teraz stały się trzecim – po Francuzach i Amerykanach – konsumentem wina. Kraj ten sam produkuje wino, ale w za małych ilościach aby zrównoważyć rosnący popyt.
Podobnie jest z Amerykanami. USA konsumują 12 proc. produkowanego na całym świecie wina, a wytwarzają tylko 8 proc. Co więcej popyt Stanach Zjednoczonych rośnie w tempie 2 proc. rocznie. Nowi producenci w USA zakładają najczęściej małe, butikowe winnice, które nie są w stanie zwiększyć znacząco produkcji. Podobnie jest także w innych nowych krajach wytwarzających wino – m.in. RPA, Australii, Nowej Zelandii, Argentynie i Chile. Według Morgan Stanley produkcja w tych krajach osiągnęła już swoje apogeum.