Negocjacje dotyczące kształtu unijnej dyrektywy tytoniowej wchodzą w decydującą fazę. Jej ostateczna wersja ma zostać przyjęta 9 grudnia na szczycie ministrów zdrowia w Brukseli.
– Polskim priorytetem jest sprzeciw wobec zakazu produkcji papierosów slim i mentolowych, stanowiących 38 proc. naszego rynku. Jednak głosowanie w Parlamencie Europejskim (8 października – red.) przyniosło nowe propozycje, które mogą być również niekorzystne dla polskiej gospodarki – powiedział wczoraj na konferencji prasowej Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej.
Chodzi m.in. o wprowadzenie tzw. pozytywnej listy dodatków do tytoniu. Oznacza ona, że decyzja, jakie dodatki można by stosować w przetwórstwie tytoniu, zapadałyby w Brukseli. Aby dany dodatek mógł znaleźć się na liście, producenci papierosów będą musieli przedstawić dowody, że spełnia on szereg wymogów.
Branża obawia się, że przepisy te mogą sprawić, iż z rynku zniknie popularna u nas odmiana tytoniu typu Burley, która wymaga użycia dodatków. Przypada na nią 40 proc. upraw tytoniu w Polsce.
– Zapis dotyczący pozytywnej listy może okazać się instrumentem do wprowadzenia tylnymi drzwiami mechanizmu dyskryminującego uprawiany w Polsce tytoń – zaznaczył Lech Ostrowski, wiceprezes Krajowego Związku Plantatorów Tytoniu.