Na lukus trzeba poczekać

Handel | Hermes mógłby robić kilka razy więcej krokodylowych birkinów – kultowych damskich torebek. Mógłby, ale nie chce.

Publikacja: 16.11.2013 08:04

Na najdroższy model torebki Birkin od Hermesa trzeba poczekać nawet kilkanaście miesięcy

Na najdroższy model torebki Birkin od Hermesa trzeba poczekać nawet kilkanaście miesięcy

Foto: materiały prasowe

Jeśli ktoś chce kupić krokodylową birkin, szybko musi zapłacić wielokrotnie więcej za model z rynku wtórnego. 150 tys. dol. zamiast 30 tys.! Takie właśnie jest przebicie i na świecie nie brak „specjalistów", którzy zarobili krocie właśnie na rynku wtórnym, wykorzystując pośpiech bogatych pań i hojnych panów. Z tym biznesem Hermes walczy bezwzględnie. Tak samo zresztą jak z podróbkami, co jest równie trudne.

A jeśli ktoś nie ma aż takich ambicji, może zadowolić się też birkinem, ale ze zwykłej, niegadziej skóry. Wtedy cena spada nawet dziesięciokrotnie. I torebkę można kupić niemal od ręki, choć i to trwa godzinami, a w sklepach Hermesa chętnie podaje się posiłki klientom. Żeby tylko się nie spieszyli.

Co to jest birkin

Prostokątna spora torebka z kieszonkami w środku. Taka dokładnie, jaką Jane Birkin narysowała w swoim notesiku w samolocie prezesowi Hermesa w 1981 roku.

Prezes wziął rysunek, wysłał do projektantów, kazał uszyć torbę i wysłał ją do Jane. Po jej akceptacji stała się jednym z najdroższych i najbardziej pożądanych gadżetów tego paryskiego domu mody.

A że jest droga? Jej cena ma spory wpływ na to, że rynek luksusowych akcesoriów na świecie sięgnął w ubiegłym roku, według danych Bain&Co, 57 mld euro.

Notesik – zresztą też od Hermesa – taki sam, w jakim Birkin rysowała swój projekt, kosztuje tysiąc euro.

Biznes równoległy

Korzystając właśnie z racjonowania i zapisów na krokodylowe birkiny, rozwinął się biznes równoległy. Pani, która w pekińskim hotelu taszczyła worek ze skórami krokodylimi, narzekała, że Chińczycy nieustannie podnoszą ceny za skórę na birkiny. – Tysiąc siedemset euro za dziesięć centymetrów kwadratowych skóry! Oni poszaleli! – zrzędziła.

Nie chciała jednak pokazać, jak wygląda ta cenna skóra. Nie chciała – bo w torbie miała gotowe już torebki. To nie mogły być prawdziwe birkiny, ale z pewnością zamówiły je konkretne klientki. I czekały.

Hermes ma własne farmy krokodyli. Baseny, w których przebywają, są codziennie czyszczone, a karma starannie selekcjonowana. Najchętniej pochłaniają kurczaki. Tak, zdarzają się nieszczęśliwe wypadki – ale to nie gady są na nie narażone, bo ich skóra nie może być w żaden sposób uszkodzona.

Znacznie rozmowniejszy od pekińskiej bizneswoman był właściciel straganu na stambulskim Grand Bazaar. „Birkin" stoi na wystawie, a on chętnie po niego sięga. Cena – 2 tys. euro. Nierealna jak na autentyk z krokodyla, zaporowa jak na podróbkę. Waga ewidentnie wskazuje, że jest to fałszywka.

Dlaczego tak drogo? – Bo musiałem kupić oryginał, rozłożyć na kawałki, znaleźć artystę, nie kaletnika, który mi uszyje. Zajęło mu to tydzień. Bo birkin to nie jest torba, to dzieło sztuki. A ta nie jest na sprzedaż. Bo trzeba poczekać. Na podróbkę? To luksusowa podróbka! – słyszę.

Auta bez pośpiechu

Bez pośpiechu kupuje się także luksusowe auta. Oczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy podczas salonu samochodowego jakimś cudem już pierwszego dnia premier i zamkniętych pokazów przechadzają się po wystawie eleganckie panie i wymanikiurowanym palcem wskazują: „ten".

Najczęściej chodzi o ręcznie robione miesiącami kultowe pojazdy Astona Martina czy znacznie bardziej „odejchane" sportowe auta Koenigsegg.

Luca di Montezemolo, prezes Ferrari, nie ukrywa, że jest chyba jedynym producentem samochodów w Europie, który chce ograniczyć produkcję. – Chodzi mi o to, żeby wartość używanych ferrari na rynku wzrosła. To taki nasz gest w stosunku do klientów. To bardzo wyjątkowa grupa ludzi – mówił „Rz".

– Filozofia marki polega na tym, że nasze auta sprzedaje się bez pośpiechu – tłumaczy Radosław Pstrokoński, brand manager Rolls-Royce'a w Polsce.

To nie sprzedaż, to cała ceremonia. Najczęściej przekazanie kluczyków odbywa się przed lunchem w fabryce, oczywiście na koszt producenta. A poprzedzone jest kilkoma wizytami, podczas których klient – często z kimś bliskim – wybiera elementy wyposażenia i kolor tapicerki.

Szczególna uwaga poświęcana jest skórze, z której szyte są obicia. Pochodzi z Bawarii, gdzie krowy hodowane są w jednej z dolin, gdzie nigdy nie ma komarów, które mogłyby ją uszkodzić.

Ile potrzeba czasu od momentu podjęcia decyzji „kupuję" do finałowego lunchu? – Przynajmniej 3–4 miesiące. Ale może zdarzyć się nawet, że trzykrotnie dłużej – mówi Radosław Pstrokoński. I dodaje, że wszystko zależy od tego, jak bardzo „indywidualne" jest to auto.

Nieco krócej trzeba poczekać na ferrari, ale znów auta nie kupuje się w salonie, bo to wystawa, a nie sklep. Chętny do kupienia tego auta zazwyczaj odbywa w tym czasie przynajmniej dwie wizyty w Maranello, gdzie mieści się fabryka tej luksusowej marki Fiata. Jest to zazwyczaj dość uciążliwa przygoda, bo najbliższym lotniskiem jest Bergamo, dokąd z Warszawy lata jedynie Ryanair. To niewątpliwie hardcorowa opcja podróży po luksus.

Potem już wszystko idzie łatwo: auto z fabryki czeka na lotnisku, hotel jest luksusowy i znów sale z wyposażeniem auta do wyboru. Można jeszcze rzucić okiem, jak panie ręcznie szyją tapicerkę, żmudnie wypracowując każdy detal. Bez pośpiechu, bo nikomu nie zależy tutaj na czasie. Tyle tylko że data odbioru nie może się zmienić.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki d.walewska@rp.pl

Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?