To był ogromny ubytek dla krajowej sieci, ale też ważny test dla całego systemu energetycznego. Eksperci wskazują na konieczność uelastycznienia go, budowy większej ilości rozproszonych źródeł energii, a także dalszych inwestycji w sieci energetyczne.
Więcej elastyczności
Elektrownia Bełchatów to największy krajowy wytwórca prądu – dostarcza do sieci około 20 proc. energii produkowanej w kraju. PSE udało się szybko zastąpić utracone moce poprzez uruchomienie elektrowni wodnych szczytowo-pompowych, zwiększenie mocy w pracujących elektrowniach oraz dzięki dodatkowemu importowi energii z Czech, Słowacji i Niemiec o mocy 1–1,5 GW – na podstawie umów z zagranicznymi operatorami. W sumie w godzinach kryzysowych importowaliśmy nawet 4 GW energii od sąsiadów. Sytuacja od razu przełożyła się na ceny prądu na tzw. rynku bilansującym, gdzie stawki momentalnie wzrosły z około 400 zł do nawet 1500 zł za 1 megawatogodzinę.
– Była to potencjalnie niebezpieczna sytuacja, ale ostatecznie system zadziałał dobrze. Kluczowy okazał się import energii – ocenia Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.