Stworzenie tak dużych rezerw oznacza, że spółka za zeszły rok będzie miała stratę w wysokości ok. 200 mln złotych. Poprzednik Kaczmarzyka na tym stanowisku, odwołany na początku lutego Michał Marzec uważał, że firma jest w dobrej kondycji finansowej. Jego zdaniem wynik netto za ubiegły rok miał wynieść 62 mln złotych na plusie.
Przerost administracji
– Także i 2014 rok najprawdopodobniej zakończymy na minusie, ponieważ według obowiązujących w przedsiębiorstwie przepisów każdy, kto przepracował w PPL dziesięć lat ma prawo do odprawy w wysokości 36-miesięcznych zarobków – mówi Michał Kaczmarzyk. – Ta strata nie oznacza, że PPL jest w fatalnej sytuacji finansowej. Ale przy takim gospodarowaniu jak dotąd nie ma szans na jakikolwiek rozwój – dodaje.
Szef PPL podkreśla jednocześnie, że pracy nie straci nikt z zatrudnionych w pionie technicznym. Cięcia dotyczą jedynie przerośniętej administracji.
Na początku ubiegłego tygodnia przy jednogłośnym sprzeciwie wszystkich działających w PPL związków zawodowych Kaczmarzyk wypowiedział obowiązujący w firmie zakładowy układ zbiorowy pracy. Przestanie on obowiązywać za trzy miesiące.