Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) straszy działaczy wykluczeniem z Ekstraklasy, jeśli kluby nie wzmocnią się finansowo. Ale choć od lat większość drużyn jest nierentowna, nadal w niej grają. Groźba nie skutkuje. Działacze boją się natomiast zakręcenia kurka z pieniędzmi przez właściciela, co spotkało ostatnio Wisłę Kraków.
Według nieoficjalnych informacji Tele-Fonika Kable, która miała co roku na konto klubu przelewać 5,6 mln zł, w tym roku zasiliła je tylko 200 tys. zł. Powód? Brak działań zmierzających do poprawy kondycji krakowskiej drużyny, ale także kłopoty Tele-Foniki, która zmaga się z programem naprawczym. Dodatkowo na początku roku prokurator oskarżył jej właściciela o bezprawne zagarnięcie 50 mln zł, które miały wpłynąć na konto Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnoprawnych (firma twierdzi, że zarzuty są bezpodstawne).
Rentowności brak
– Wszyscy mówią o tym, że teraz pieniądze są mniejsze, a nie wspominają, ile dotąd pieniędzy firma wpompowała w ten klub – oburza się Aleksy Pachwicewicz, rzecznik Tele-Foniki.
Max Michalczak, rzecznik Wisły, nie chce mówić, ile wynoszą jej długi. Wiadomo na pewno, że po sezonie 2012/2013 sięgały 23 mln zł, jak podaje raport firmy doradczej EY. Michalczak zapewnia, że już od sezonu 2014/2015 budżet zostanie zbilansowany. – Podpisaliśmy umowę z niemiecką firmą UFA Sports, która poszukuje dla nas sponsorów. Już wkrótce będziemy się mogli pochwalić nowymi kontraktami – mówi Michalczak. – Nie wykluczamy też transferów zawodników, jeśli pojawi się atrakcyjna oferta.
Wzmożone działania Wisły są konieczne, bo w sezonie 2012/2013 przychody klubu spadły o ponad połowę, z 64,2 do 32,5 mln zł, a wskaźnik rentowności z niespełna -2 do -73 proc.