Piłka psuje się od pieniędzy

Polskie kluby piłkarskie toną w długach, ale do wdrożenia programów naprawczych bardzo trudno je namówić.

Publikacja: 02.05.2014 05:00

Piłka psuje się od pieniędzy

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) straszy działaczy wykluczeniem z Ekstraklasy, jeśli kluby nie wzmocnią się finansowo. Ale choć od lat większość drużyn jest nierentowna, nadal w niej grają. Groźba nie skutkuje. Działacze boją się natomiast zakręcenia kurka z pieniędzmi przez właściciela, co spotkało ostatnio Wisłę Kraków.

Według nieoficjalnych informacji Tele-Fonika Kable, która miała co roku na konto klubu przelewać 5,6 mln zł, w tym roku zasiliła je tylko 200 tys. zł. Powód? Brak działań zmierzających do poprawy kondycji krakowskiej drużyny, ale także kłopoty Tele-Foniki, która zmaga się z programem naprawczym. Dodatkowo na początku roku prokurator oskarżył jej właściciela o bezprawne zagarnięcie 50 mln zł, które miały wpłynąć na konto Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnoprawnych (firma twierdzi, że zarzuty są bezpodstawne).

Rentowności brak

– Wszyscy mówią o tym, że teraz pieniądze są mniejsze, a nie wspominają, ile dotąd pieniędzy firma wpompowała w ten klub – oburza się Aleksy Pachwicewicz, rzecznik Tele-Foniki.

Max Michalczak, rzecznik Wisły, nie chce mówić, ile wynoszą jej długi. Wiadomo na pewno, że po sezonie 2012/2013 sięgały 23 mln zł, jak podaje raport firmy doradczej EY. Michalczak zapewnia, że już od sezonu 2014/2015 budżet zostanie zbilansowany. – Podpisaliśmy umowę z niemiecką firmą UFA Sports, która poszukuje dla nas sponsorów. Już wkrótce będziemy się mogli pochwalić nowymi kontraktami – mówi Michalczak. – Nie wykluczamy też transferów zawodników, jeśli pojawi się atrakcyjna oferta.

Wzmożone działania Wisły są konieczne, bo w sezonie 2012/2013 przychody klubu spadły o ponad połowę, z 64,2 do 32,5 mln zł, a wskaźnik rentowności z niespełna -2 do -73 proc.

Z wynikami jednak niemal w żadnym klubie nie jest dobrze.

Jedynie Legia Warszawa wyróżnia się wysoką dodatnią rentownością niemal 20 proc. Jak się jednak okazało, to efekt zabiegu księgowego. Także w pozostałych klubach zyski, jeśli się pojawiły, okazały się wynikiem jednorazowych zabiegów. Jagiellonia sprzedała majątek, a Piast Gliwice wyszedł nad kreskę dzięki wysokiej dotacji miasta Gliwice. Pozostałe kluby Ekstraklasy odnotowały straty, które wynikały z ich wysokiego zadłużenia. Według EY polskie kluby w 2012 r. miały zobowiązania sięgające 412 mln zł. Dobra informacja jest taka, że przez rok zmniejszyły się o ponad 205 mln zł. Tyle tylko że sprowadzało się to do jednostkowego efektu zamiany ponad 200 mln zł zobowiązań Legii w stosunku do właścicieli na kapitał klubu.

Zabawa zamiast zysku

Jednocześnie – jak wskazują eksperci EY – łączna wartość majątku klubów spadła z 385 mln zł na koniec 2011 r. do 297 mln zł na koniec 2012 r. „Oznacza to, że przeciętny klub ekstraklasy posiada majątek, który pozwala na pokrycie ponad dwóch trzecich swoich zobowiązań – czytamy w raporcie EY. – Wyniki finansowe klubów poprawiłyby sukcesy sportowe. Regularna gra większej liczby drużyn w europejskich pucharach dałaby premie od UEFA i wyższe przychody z dnia meczu, a także wyższe wpływy z transferów wypromowanych piłkarzy". Ale nie daje, bo sukcesów brak.

W ocenie Krzysztofa Sachsa, partnera EY, a jednocześnie szefa Komisji Licencji Klubowych PZPN, nikt nie powinien oczekiwać, że polskie kluby zaczną przynosić zyski. – Żaden właściciel nie zainwestował w drużynę, by na niej zarabiać. Ona ma służyć zabawie i nawet jeśli przynosi zyski, powinny być one przeznaczane na zakup lepszych zawodników – uważa ekspert. – Klub powinien się jednak bilansować, czego większość nie robi.

W jego ocenie nie tłumaczy ich fakt, że trudno korygować koszty, skoro zawodnicy mają długoletnie kontrakty.

Problem w tym, że kluby pełne są działaczy, ale brak w nich menedżerów, którzy potrafią przygotować biznesplan i zadbać, aby na koniec sezonu drużyna miała coś na koncie. Jako potwierdzenie tego można przytoczyć przykład Widzewa Łódź, który ubiegając się o licencję na kolejny sezon, w biznesplanie napisał, że pieniądze pozyska z piwa. Działacze wymyślili, że wypuszczą na rynek złocisty trunek o nazwie Widzew Łódź, który z pewnością zyska smakoszy. Założyli, że w rok sprzedadzą 5 mln butelek. Licencji nie dostali.

Na 16 drużyn z Ekstraklasy PZPN wezwał niedawno dziewięć do urealnienia prognoz finansowych i udokumentowanie zakładanego zwiększenia przychodów lub redukcji kosztów. – Oczekujemy, że kluby przedstawią plan zapewnienia finansowania straty operacyjnej, a także sposobu spłaty zadłużenia – mówi Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN. Zapewnia, że taryfy ulgowej nie będzie, a złamanie regulaminów spowoduje sankcje, np. zakaz kupowania zawodników.

Podyskutuj z nami na Facebooku, www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy polskie kluby piłkarskie przestaną kiedyś przynosić straty?

Opinia:

Krzysztof ?Bauza, dyrektor finansowy ?Ekstraklasy SA

Ostatnie miesiące przyniosły duże przeobrażenia w klubach piłkarskich, jeśli mowa o finansach. Pokusiłbym się nawet o opinię, że część z nich znalazła się w okresie finansowego czyśćca. Jak pokazują coraz liczniejsze przykłady – chociażby Wisły Kraków, Ruchu Chorzów, Górnika Zabrze czy Śląska Wrocław – zarządy klubów wdrożyły bądź wdrażają  programy naprawcze i restrukturyzacyjne.

Szczególnie wnikliwie przypatrują się kosztom, dążąc do ich ograniczania. Sytuacja powoli, bo powoli, niemniej z roku na rok ulega poprawie. U jednych dzieje się to szybciej, u innych wolniej. Widać już też pierwsze efekty działań klubów. Oczywiście w pierwszej kolejności jest to zbilansowanie bieżącej działalności tak, aby zobowiązania już nie narastały. W dalszej perspektywie muszą zadbać o uzyskanie nadwyżek finansowych i spłatę zobowiązań.

W niektórych klubach udało się zmniejszyć koszty, przede wszystkim wynagrodzeń.

Podejście zmieniają też sami piłkarze. Mamy coraz więcej przypadków, że zagraniczni zawodnicy wybierają oferty z Polski zamiast z teoretycznie lepszych lig, bo tutaj mają większą gwarancję wypłat.

Nasze kluby są o wiele bardziej zdrowe finansowo niż te ze sportowo lepszych lig, jak Turcja czy Grecja. Tak więc zawodnicy wolą dostać w Polsce mniejsze, ale pewne pieniądze, niż w Turcji czy Grecji zobaczyć jedną wypłatę przez dziesięć miesięcy.

A z takimi właśnie sytuacjami mamy w świecie piłki do czynienia coraz częściej.

—eg

Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) straszy działaczy wykluczeniem z Ekstraklasy, jeśli kluby nie wzmocnią się finansowo. Ale choć od lat większość drużyn jest nierentowna, nadal w niej grają. Groźba nie skutkuje. Działacze boją się natomiast zakręcenia kurka z pieniędzmi przez właściciela, co spotkało ostatnio Wisłę Kraków.

Według nieoficjalnych informacji Tele-Fonika Kable, która miała co roku na konto klubu przelewać 5,6 mln zł, w tym roku zasiliła je tylko 200 tys. zł. Powód? Brak działań zmierzających do poprawy kondycji krakowskiej drużyny, ale także kłopoty Tele-Foniki, która zmaga się z programem naprawczym. Dodatkowo na początku roku prokurator oskarżył jej właściciela o bezprawne zagarnięcie 50 mln zł, które miały wpłynąć na konto Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnoprawnych (firma twierdzi, że zarzuty są bezpodstawne).

Pozostało 86% artykułu
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej