Już jedna trzecia dorosłych Polaków może mieć problemy ze słyszeniem – wynika z badań epidemiologicznych. Uciążliwy, męczący hałas odczuwa ponad 70 proc. osób. – W dużych skupiskach ludzi mamy do czynienia ze „smogiem akustycznym" – alarmują lekarze na trwającej od piątku IX Konferencji Naukowej Polskiego Towarzystwa Laryngologów w Katowicach.
Groźny dla zdrowia hałas stał się wszechobecny: atakuje na ulicach, w hipermarketach, bloki reklamowe w kinach przyprawiają widzów o ból w uszach. W wielu lokalach gastronomicznych z muzyką, by porozmawiać przy stoliku, goście muszą krzyczeć sobie do uszu.
A w ciągu najbliższych dni pojawi się kolejny problem – imprezy muzyczne na wolnym powietrzu. Przyciągają tłumy, ale bywają zbyt głośne. Rok temu w nocy z 18 na 19 maja warszawska Straż Miejska odebrała ok. 400 telefonów z prośbą o interwencję: muzyczna kanonada z Cypla Czerniakowskiego obudziła Solec i Saską Kępę.
Od początku lat 80. aż trzykrotnie wzrosła liczba uszkodzeń słuchu spowodowanych hałasem środowiskowym. – Niedosłuch staje się w Polsce chorobą społeczną. Za kilka lat aparaty słuchowe będą tak powszechne jak dziś okulary – twierdzi dr hab. ?n. med. Jarosław Markowski, kierownik Katedry i Kliniki Laryngologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, wojewódzki konsultant audiologii i foniatrii na Śląsku.
Szczególnie szybko przybywa dzieci i młodzieży z uszkodzonym słuchem. To efekt odtwarzaczy muzyki w każdej komórce. Ze względu na słuchawki stanowią najniebezpieczniejszą formę hałasu: kierowanego bezpośrednio do ucha, o wysokim natężeniu i charakterze impulsowym.