Jednorazowy świat

W ostatnich trzech latach z rynku zniknęło ponad 9 tys. firm naprawiających sprzęt czy meble

Publikacja: 15.07.2014 01:59

Jednorazowy świat

Foto: Bloomberg

Niektóre branże wydają się być po prostu skazane na zniknięcie – w tym samym czasie powstało bowiem jedynie nieco ponad 1,7 tys. nowych firm zajmujących się naprawą nie tylko elektroniki, ale także butów czy biżuterii.

Żyjemy coraz częściej w jednorazowym świecie i jest to cena tanich towarów otaczających nas ze wszystkich stron. Ceny są niskie, ale jakość jest do nich proporcjonalna, stąd towary coraz częściej niedługo po zakupie lądują w śmieciach.

– Postęp techniczny spowodował, że z rynku znikają całe branże. A my sami żyjemy w świecie jednorazówek. Pędzący świat sprawia, że naprawa pralki, lodówki, telefonu czy buta nikomu nie jest na rękę, a już najbardziej producentom – mówi Tomasz Starzyk z wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska, która przygotowała dane.

Jednorazowy świat

– Sprzęt jest po prostu za tani. Kiedyś na kupno lodówki trzeba było oszczędzać miesiącami, dzisiaj jest dostępna od ręki. Dlatego w przypadku awarii konsument woli często zapłacić trochę więcej i mieć nowy sprzęt – często z lepszymi parametrami, jeśli chodzi o efektywność energetyczną – mówi Wojciech Konecki, dyrektor generalny CECED Polska, związku producentów AGD.

Jak podaje Bisnode, punkty naprawy sprzętu RTV i AGD także znikają błyskawicznie. W ostatnich trzech latach ich liczba skurczyła się o ponad tysiąc.

– Wynika to też z polityki producentów, którzy stawiają na specjalizację serwisów. Jest ich mniej, ale dzięki sprawnej logistyce system działa sprawnie – dodaje Wojciech Konecki.

Zmiany może przyspieszyć także nowe prawo. Zgodnie z ustawą o ochronie konsumentów klient będzie mógł już przy drugiej istotnej naprawie sprzętu domagać się zwrotu pieniędzy bądź wymiany sprzętu na nowy.

W przypadku dużego AGD konsumenci przynajmniej raz wzywają specjalistę od napraw, jeśli zaś chodzi o mały sprzęt, np. suszarki do włosów czy inne akcesoria tego typu, w przypadku awarii od razu są wyrzucane.

Jednak problem rezygnowania z napraw nie dotyczy tylko elektroniki, ale też mebli, ubrań czy zwłaszcza butów. Tylko w tym ostatnim przypadku z rynku zniknęło w ostatnich latach ponad 1,2 tys. takich firm.

Kurczy się też rynek serwisów jubilerskich. – Naprawiamy tylko biżuterię kupioną w naszych salonach – mówi Helena Palej, rzeczniczka Apartu.

Powodów jest sporo: naprawy nadmiernie absorbowałyby pracowników, biżuteria jest bowiem wysyłana do centrali firmy. Dochodzi też problem potencjalnych wad ukrytych – klient poinformowany podczas naprawy, iż wystąpił problem, może nie uwierzyć, iż wada istniała wcześniej, tylko będzie się domagał zadośćuczynienia. Dochodzą też problemy np. z ponownym potwierdzaniem autentyczności i parametrów kamieni szlachetnych po naprawie – czy zostały na pewno użyte te same itd.

Ceny za niskie?

– Klienci sami tego chcą, wybierając jak najtańsze ubrania. Przecież T-shirt za kilka złotych nie może mieć dobrej jakości, podobnie jak spodnie za 20 zł czy kurtka za 50 zł – mówi przedstawiciel jednej z sieci odzieżowych.

Ale nie chodzi tylko o masową produkcję. Głośna była sprawa Australijki, która zaplamiła szampanem jedwabną spódnicę Prady, która kosztowała ok. 3,5 tys. zł. W pralni okazało się, że materiał jest tak wykonany, że jakikolwiek płyn by ją zniszczył, a plam nie da się usunąć.

Sprawa trafiła do sądu. Prada broniła się, iż sprzedawca w butiku, doradzając tę spódnicę, brał pod uwagę modę, a nie względy praktyczne. Spódnica mimo ceny była de facto jednorazowego użytku, ale feralna klientka ostatecznie po wyroku sądu odzyskała pieniądze.

Towary dostępne w większości sieci odzieżowych po kilku praniach z reguły nadają się tylko do wyrzucenia. Klienci niby są tego świadomi, ale jednak wciąż wolą wydawać jak najmniej. Z drugiej strony częste zakupy produktów o kiepskiej jakości ostatecznie mogą nie być wcale taką okazją, jak wygląda to na pierwszy rzut oka. Jednak jak na razie nie widać masowych zmian w podejściu konsumentów.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

p.mazurkiewicz@rp.pl

Polska eksportuje używane ubrania

Od 2011 r. więcej używanych ubrań trafia na rynki eksportowe, niż jest sprowadzane do nas z innych państw. Głównie sprzedajemy je do państw rozwijających się. Największym pojedynczym odbiorcą używanych ubrań z Polski jest Ukraina, ale sumarycznie więcej trafia ich do państw z Afryki i Azji. Wśród największych klientów są m.in. Kenia, Tanzania, Benin czy również Pakistan i bogaty Hongkong. Polacy dość chętnie oddają używane ubrania – najczęściej poprzez kontenery ustawiane często bez żadnego nadzoru przy ulicach. Innym sposobem są zbiórki wprost z domów – osoby chcące oddać niepotrzebną odzież określonego dnia wystawiają ją na ulicę. Część zebranego towaru trafia ponownie na rynek do sklepów z używaną odzieżą. Reszta jest przetwarzana przez przemysł bądź np. eksportowana.

Niektóre branże wydają się być po prostu skazane na zniknięcie – w tym samym czasie powstało bowiem jedynie nieco ponad 1,7 tys. nowych firm zajmujących się naprawą nie tylko elektroniki, ale także butów czy biżuterii.

Żyjemy coraz częściej w jednorazowym świecie i jest to cena tanich towarów otaczających nas ze wszystkich stron. Ceny są niskie, ale jakość jest do nich proporcjonalna, stąd towary coraz częściej niedługo po zakupie lądują w śmieciach.

Pozostało 90% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca