Niespodzianka: sankcje nałożone przez Zachód na rosyjskie firmy za agresję Kremla na Ukrainę mogą dotknąć polskich przedsiębiorców. Wicepremier Janusz Piechociński niepokoi się o los wielkiej umowy bydgoskiej Pesy na dostawy do Moskwy 120 tramwajów za blisko 1 mld zł. – Dzisiaj spotykam się z przedstawicielami Pesy, bo musimy znaleźć jakieś wyjście. W obecnej sytuacji trzeba się zachowywać bardzo roztropnie – mówił wczoraj w Radiu TOK FM.
Problem w tym, że rosyjski partner Pesy w tym kontrakcie – grupa przemysłowa Urałtransmasz – został objęty przez UE i USA sankcjami. Stało się tak, bo oprócz tramwajów produkuje cały arsenał wojskowy: od czołgów przez pojazdy opancerzone i armaty po wyrzutnie pocisków.
Firma stara się zmniejszyć obawy wicepremiera Piechocińskiego. – Z naszej strony nie ma zagrożeń dla realizacji tej umowy, nie mamy też sygnałów o zagrożeniach ze strony rosyjskiej – przekonuje Michał Żurowski, rzecznik Pesy. Dodaje, że dostawy tramwajów odbywają się zgodnie z harmonogramem. – Do tej pory dostarczyliśmy 11 pojazdów, kolejne są w produkcji. Kontrakt przewiduje dostarczenie 70 pojazdów w tym roku i 50 w przyszłym – informuje. Nie odpowiada jednak na pytanie, czy sankcje nałożone na Urałtransmasz spowodują zawieszenie postanowień listu intencyjnego z 10 lipca. Firmy planowały utworzyć w Rosji joint venture, które zajęłoby się produkcją, sprzedażą i serwisowaniem pojazdów szynowych.
Czy sankcje nałożone na Rosję mogą uderzyć rykoszetem także w inne polskie spółki? – Może to dotyczyć wszystkich przedsiębiorców, którzy mogą mieć interesy z firmami dotkniętymi sankcjami. Jednak naszym zdaniem nie jest to duża liczba, bo główne grupy towarów podlegających ograniczeniom dotyczą wydobycia ropy i gazu – mówi Zbigniew Ekiert, sekretarz Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Moskwie. Zaznacza jednak, że polskie firmy mogą być pośrednio powiązane z branżami objętymi sankcjami. Jego zdaniem, jeśli sankcje nie zostaną rozszerzone, nie należy się spodziewać wysypu problemów.
Mikołaj Oniszczuk ze Stowarzyszenia Eksporterów Polskich podkreśla, że sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. – Zagrożenie dla polskich firm kooperujących z przedsiębiorcami z Rosji istnieje, to nie ulega wątpliwości – podkreśla. Jego zdaniem przedstawiona przez Piechocińskiego prognoza co najmniej 20-proc. spadku polskiego eksportu do Rosji jest trafna. – W każdej branży są firmy, które mogą odczuć uboczny efekt sankcji nałożonych na Rosję. Najbardziej cierpi już branża spożywcza, ale w pozostałych sektorach paniki na razie nie ma. Więcej będziemy wiedzieli w listopadzie, po ogólnopolskiej konferencji eksporterów – dodaje Oniszczuk.