Zakończone we wtorek w Brukseli rozmowy ministrów energetyki Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Rumunii, Słowenii, Węgier i Włoch przyniosły decyzje w sprawie rynku gazu. Wobec przerwania przez Rosję budowy gazociągu południowego, kraje udziałowcy projektu zdecydowały się wrócić do idei korytarza południowego.
– Ten projekt stał się dla krajów Unii jednym z priorytetów, po tym, jak Rosja wycofała się z budowy South Stream – mówił po spotkaniu unijny komisarz ds. energetyki Marosz Sefczowicz ze Słowacji.
To jego ministrowie zobowiązali do „wyjaśnienia sytuacji ze stroną rosyjską". Chodzi o brak oficjalnych powiadomień o rezygnacji z projektu. Nie otrzymali ich ani główni wykonawcy (oprócz jednego, który jeszcze prac nie zaczął), ani kraje uczestniczące w budowie. Mimo że ustalenia z Brukseli miały „charakter nieoficjalny", to ministrowie powołali grupę roboczą. Jej zadaniem jest „koordynacja działań przy wykonaniu projektów transgranicznych i transeuropejskich, które pozwolą zróżnicować dostawy gazu w regionie".
Sefczowicz wyjaśnił, że ministrowie „wzięli pod uwagę uproszczenie problemów politycznych i biurokratycznych przy realizacji korytarza południowego. Chcą też współpracować z krajami spoza Unii. Bruksela już otrzymała od Azerbejdżanu i Turcji deklaracje o zainteresowaniu projektem".
Korytarz południowy to europejska koncepcja dostaw gazu, bazująca na lokalnych gazociągach o łącznej długości 3500 km. Gaz popłynąłby z regionu Morza Kaspijskiego, omijając Rosję. Projekt przedstawiono po raz pierwszy w 2009 r.