W ramach przedstawionego w środę ramowego planu naprawczego dla stojącej na skraju bankructwa Kompanii Węglowej przyjęto rozwiązania, które na pierwszy rzut oka wydają się zabezpieczać interesy potencjalnych uczestników procesu restrukturyzacji.
Cztery kopalnie generujące łącznie 80 proc. strat górniczej spółki przeznaczono do zamknięcia. Z pozostałych jedną kupi Węglokoks, a dalsze dziewięć trafi do nowo utworzonej spółki celowej (już roboczo nazwaną Nową Kompanią Węglową).
Mniejsze zło
– Rynek najbardziej obawiał się scenariusza polegającego na wrzuceniu nierentownych kopalń do koncernów energetycznych. Tymczasem zakłady wydobywcze generujące największe straty zostaną zamknięte – przyznaje z ulgą Konrad Cich, analityk w Generali PTE.
Zarządzający funduszami spokojnie patrzą na zaangażowanie w proces restrukturyzacji górnictwa spółek takich jak PGE, Tauron czy Enea. Bo one wymieniane są jako potencjalni przejmujący udziały w spółce celowej. Jak wskazują analitycy, najbezpieczniej może czuć się Energa.
– Przedstawione rozwiązanie nie ograniczy skokowo poziomu dywidend spółek energetycznych w najbliższym czasie – twierdzi Cich.