Podczas gdy przedstawiciele związków zawodowych rozmawiali w czwartek w Warszawie z radą nadzorczą Jastrzębskiej Spółki Węglowej, wśród strajkujących górników emocje sięgały zenitu. Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80, w przemówieniu do załogi kopalni Budryk nie szczędził ostrych słów pod adresem prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego.
– Jakiś szczyl z Warszawy obraża ludzi, którzy ciężko tutaj pracują. Przez ponad siedem lat rządzi tą spółką i nie robi nic, tylko płacze, że związki zawodowe przeszkadzają mu w zarządzaniu. Każe nam pracować za miskę ryżu – grzmiał Ziętek.
Prezes Zagórowski znany jest z ostrej krytyki działań związkowców. Zarząd JSW zaapelował do załogi, by przerwała strajk, który zdaniem spółki jest nielegalny. Zwraca też uwagę, że każdy dzień blokowania kopalń przynosi firmie straty: dziennie JSW traci w ten sposób 30 mln zł potencjalnych przychodów.
Na reakcję związkowców nie trzeba było długo czekać. – Kto tu ma się opamiętać? Wrócimy do pracy wtedy, kiedy prezes straci swoją robotę – odpowiedział Ziętek.
Starcie personalne
Zdaniem Jerzego Markowskiego, byłego wiceministra gospodarki, ta batalia coraz bardziej sprowadza się do personalnych rozgrywek. – Trudno się zorientować, o co w tym sporze chodzi. Nikt nikogo nie zwalnia, nikt żadnej kopalni nie zamyka, nikt nie żąda od państwa pieniędzy – komentuje Markowski. Krytykuje jednocześnie zarząd za brak dyplomacji. – Związkowcy w JSW to wytrawni gracze, a zarząd wciąż ich prowokuje. Prezes powinien lepiej rozumieć specyfikę tej grupy i nie decydować się na zwolnienie liderów związkowych, gdy emocje na Śląsku są tak gorące – dodaje Markowski.