Nadal więcej pytań o wsparcie niż odpowiedzi

Prosumenci wciąż mają wątpliwości, jaka forma pomocy państwa bardziej się opłaca. Na razie do podjęcia decyzji brakuje wielu elementów układanki.

Publikacja: 02.03.2015 20:04

Panele fotowoltaiczne na dachach 1000 mieszkańców gminy Pietrowice Wielkie w województwie śląskim –

Panele fotowoltaiczne na dachach 1000 mieszkańców gminy Pietrowice Wielkie w województwie śląskim – to nowy projekt tej gminy.

Foto: Bloomberg

Panele fotowoltaiczne na dachach 1000 mieszkańców gminy Pietrowice Wielkie w województwie śląskim – to nowy projekt tej gminy, o którym „Rzeczpospolitej" mówi przewodniczącego rady gminy, Henryk Joachim Marcinek.

Chce do niego zachęcać, opierając się na dotacjach i pożyczkach w ramach programu „Prosument" Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) lub pomocy w postaci taryf gwarantowanych za odsprzedaż do sieci nadwyżki energii wyprodukowanej w przydomowych instalacjach.

Brak danych

Preferencyjne ceny za sprzedaż wejdą w życie dopiero od przyszłego roku, jeśli ustawa o OZE uchwalona ostatnio przez Sejm zostanie podpisana przez prezydenta.

Jednak ci, którzy zastanawiają się nad taką inwestycją już dziś, muszą rozważyć, co będzie im się bardziej opłacać. Problem w tym, że nie mają wystarczających danych, by taką decyzję w sposób świadomy i racjonalny podjąć.

Na razie wiadomo tylko, że oba rodzaje pomocy nie mogą się łączyć. Czyli ktoś kto weźmie pieniądze na samą instalację np. z „Prosumenta" od stycznia 2016 r., kiedy wchodzi w życie ustawa, nie będzie mógł skorzystać z preferencyjnych cen. Ale tu pojawia się kolejny problem. – Jaką cenę dostanie mieszkaniec za 1 kWh, jeśli skorzysta z „Prosumenta"? – pyta Marcinek, bo chce rzetelnie poinformować mieszkańców swojej gminy, na co mogą liczyć. I choć to nie pierwszy projekt proekologiczny gminy (wcześniej wybudowała w 11 miejscowościach ok. 1500 przydomowych biologicznych oczyszczalni ścieków), to Marcinek przyznaje, że w gąszczu przepisów ustawy o OZE można się pogubić.

Potrzebna analiza

Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO), radzi szczegółową analizę opłacalności inwestycji osobom fizycznym rozważającym zakup mikroinstalacji przy wykorzystaniu dotacji np. z „Prosumenta".

Jeśli bowiem wezmą dotację z programu NFOŚiGW w tym roku i przyłączą swoje źródło do sieci, to będą mogli odsprzedawać wyprodukowany prąd po 80 proc. ceny energii z poprzedniego roku (niewiele ponad 14 groszy za kWh). Z kolei ci podłączeni do sieci po 1 stycznia 2016 r. skorzystają z możliwości sprzedaży nadwyżek po 100 proc. ceny z ostatniego kwartału, czyli ok. 19 groszy za 1 kWh.

– Nie ma jednak całkowitej pewności, czy przepisy umożliwią przejście takim inwestorom z 80 proc. na 100 proc. ceny po wejściu nowych przepisów – zaznacza Wiśniewski.

Ale i tak według niego instalacja taka nie zwróci się w krótkim czasie. Szef IEO nie ma wątpliwości, że najbardziej korzystny jest system taryf gwarantowanych dla mikroprosumentów po wejściu w życie przepisów ustawy o OZE w styczniu przyszłego roku. – Korzystanie z nich wyklucza jednak dotację do samej inwestycji – podkreśla Wiśniewski.

Przedstawiciele NFOŚiGW odpowiedzialni za wdrażanie programu zaznaczają, że wiele kwestii wymaga doprecyzowania po podpisaniu przez prezydenta ustawy w proponowanym kształcie.

– Chodzi o sposób naliczania pomocy publicznej obejmującej dwa obszary: na etapie wsparcia uzyskanego w czasie budowy mikroinstalacji i wykorzystania dofinansowania ze sprzedaży do sieci – wyjaśnia Witold Maziarz, rzecznik NFOŚiGW. Na tej podstawie – jak zaznacza – inwestor będzie mógł policzyć, co mu się będzie opłacało.

Ukryte koszty: podatek dochodowy i wyższe ceny instalacji

Czytelnicy „Rzeczpospolitej" zwracają uwagę na wiele utrudnień wynikających z korzystania z programu NFOŚiGW. Na razie można się starać o środki przez samorządy i fundusze wojewódzkie, ale od kwietnia ma ruszyć nabór wniosków także w Banku BOŚ. Władze samorządowe zwracają jednak uwagę, że złożenie przez nie wniosku może oznaczać konieczność wykazania tego w bilansie gminy, co spowoduje zwiększenie długu i tak już obciążonych pod tym względem samorządów. Z kolei złożenie wniosku w banku przez Kowalskiego – któremu gmina może jedynie doradzać – też ma wady. Bo inwestor musi zapłacić podatek dochodowy od dotacji i nie jest w stanie uzyskać tak korzystnej ceny, jak gmina w przetargu na kilkaset instalacji.

Biznes
Londyn uderza w Moskwę największymi sankcjami w historii
Biznes
Nowy prezes PGZ przyszedł z Grupy Azoty
Biznes
Prezes Grupy Azoty rezygnuje z funkcji
Biznes
Umowa USA-Wielka Brytania gotowa. UE zniecierpliwiona. Nowy papież z Ameryki
Biznes
Cyfrowa rewolucja w samorządach
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem