W samym pierwszym kwartale przyrost sięgnął 2,1 proc. – wynika z raportu URE. Jak tłumaczy Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, stosunkowo duży przyrost mocy w 2015 r. jest konsekwencją rozpoczęcia w przeszłości wielu projektów, które uzyskały finansowanie jeszcze w 2013 i 2014 roku.
Wielu inwestorów chce wybudować farmy wiatrowe do końca roku, bo zgodnie z ustawą o OZE, której zasadnicza większość przepisów obowiązuje od wczoraj, na początku przyszłego roku zmieni się system subsydiowania takich źródeł.
Przestaną obowiązywać zielone certyfikaty, a o wsparcie trzeba będzie konkurować na aukcjach na ekologiczną produkcję prądu. Symulacja takiego przetargu, organizowanego przez PSEW przy wsparciu firmy doradczej PwC oraz kancelarii Domański Zakrzewski Palinka (DZP), odbędzie się jeszcze w maju. Zainteresowani uczestnictwem mogą się rejestrować do czwartku włącznie. Zaraz po jej zamknięciu poznamy ceny referencyjne dla testowej aukcji. Sesja rozpocznie się dzień później i potrwa przez tydzień. W tym czasie będzie można składać oferty.
Do symulacji aukcji zaproszono przedstawicieli wszystkich technologii OZE. Do tej pory zarejestrowało się prawie 40 podmiotów.
Organizatorzy chcą m.in. sprawdzić, czy uczestnicy nie będą skłonni do zbyt niskiego kwotowania. Cetnarski zwraca uwagę na fakt, że przygotowanie projektu farmy do momentu, kiedy może on wziąć udział w aukcji, trwa ok. trzy–cztery lata. To czas niezbędny na uzyskanie pozwoleń środowiskowych i na budowę, co wiąże się z konkretnymi wydatkami. Do tego dochodzą kaucje za sam start. – Zazwyczaj trzeba przeznaczyć ok. 10 proc. wartości inwestycji, by w ogóle startować po wsparcie. Jeśli w czasie aukcji jej uczestnik popełni błąd, np. zadeklaruje kwotę uniemożliwiającą realizację zobowiązań, to nie tylko straci te pieniądze, ale też zablokuje wolumeny mocy dla innych projektów – tłumaczy szef PSEW. Inną rzeczą jest zbadanie, czy cena ustalona między koszykami projektów z różnych technologii OZE jest właściwa.